poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 14

Obudził mnie uporczywy i niekończący się dzwonek telefonu. To była chyba komórka Angel. Rękami oplatała mój brzuch i trzymała głowę na mojej klatce piersiowej. Starałem delikatnie zdjąć jej ręce i wstać ale miała dość mocny uścisk, a jeżeli już udało mi sie wyplątać z jej objęć to szybko przytulała się mocniej. Westchnąłem. An otworzyła troszeczkę oczy i spojrzała na mnie. Jej twarz wyrażała tylko zdziwienie.
-Mam dwa pytania - odparła nadal nie odsuwając się ode mnie ani o centymetr - Co ja tu robię? Bo mam tylko przebłyski wczorajszego wieczoru... - nareszcie uwolniła mnie ze swojego uścisku.
-A drugie? - spytałem siadając na łóżku.
-Czemu mam na sobie jedynie stanik do cholery?! - siedziała na wprost mnie oczekując odpowiedzi.
-No więc... Zaprosiłaś mnie wczoraj na imprezę, byłaś wstawiona i to bardzo. Louis i Zayn powiedzieli że jesteś w niebezpieczeństwie i kazali mi cię z tamtąd zabrać. Przywiozłem cię więc tutaj... - wzruszyłem ramionami i wstałem z łóżka. Wyciągnąłem z szafy nową koszulkę, po wczorajszym wieczorze spałem już bez niej. Włożyłem ją przez głowę. Angel przypatrywała się każdemu mojemu ruchowi, schyliłem się i podniosłem z podłogi jej bluzeczkę. Wyciągnęła rękę po czarny materiał, podałem jej go.
-Okej, to pozostaje pytanie czemu moja bluzka leżała na podłodze a nie na mnie.. - spojrzała na mnie wyczekująco. Co tu powiedzieć żeby nie dostać w twarz?
-Było ci gorąco w nocy więc zdjęłaś... - kłamstwo wypłynęło z moich ust i na wszelki wypadek przesunąłem się bliżej drzwi.
-Taa jasne bo ci uwierzę. Dlatego zdjęłam bluzkę a na przykład nie spodnie? Kogo ty chcesz oszukać, co? - zmrużyła oczy i zaczęła się kierować w moją stronę. Stanęła przede mną.
-Nie no co ty Angel... - pokręciłem szybko głową.
-Powiedzmy że mogę ci uwierzyć, bo jeżeli to nie prawda to nie chce wiedzieć czemu zdjęłam to bluzkę - przymknęła lekko oczy a gdy je otworzyła wyminęła mnie i chciała wyjść z pokoju - Ekhm? No to jeszcze jedno pytanko... Czemu te drzwi są zamknięte? - spojrzała na mnie podejrzliwie. Przekręciłem kluczyk w drzwiach. An bez słowa wyszła z pokoju. A w głowie błysnęła mi bardzo ważna sprawa.
-O cholera! - wybiegłem z pokoju za dziewczyną. Stała już w kuchni na przeciwko brunetki.
-Ymm Niall? Nie poznałeś mnie jeszcze z nią - zwróciła się do mnie brunetka uśmiechając lekko. Odłożyła kubek kawy i oparła się o czarny blat. Angel spojrzała na mnie wyczekująco.
-To jest Barbara. Ona jest.. ymm.. - starałem się znaleźdz odpowiednie słowo.
-Jestem dziewczyną Nialla - uśmiechnęła szeroko do An. Ale zaraz! Co ona powiedziała?!
-Angel. Znajoma Horana ze szkoły - podała Barbarze rękę gdy zobaczyła że zawisła między nimi. I wróciliśmy do punktu wyjścia z mówieniem do mnie po imieniu.
-Miło mi. Kawy? - spytała brunetka stając przy ekspresie.
-Nie dziękuje. Muszę już iść. Miło było cię poznać - uśmiechnęła się sztucznie do mojej 'dziewczyny'.
-Oh. Do zobaczenia Angel - pomachała jej. An szybkim krokiem podeszła do drzwi. Wciągnęła swoje buty i przekroczyła próg mojego domu. Pobiegłem za nią mimo wołania Barbary.
-Angel! Zaczekaj! - odwróciła się w moją stronę - Odwiozę cię..
-Nie trzeba przejdę się - mruknęła i znów zaczęła iść po chodniku.
-Jest 7:48 nie zdążysz w ten sposób na lekcje..
-Kto powiedział że zamierzam iść do szkoły, co?! - warknęła w moją stronę nie zatrzymując się.
-An ona nie jest moją dziewczyną.. - złapałem ją za ramię. Próbowała mi się wyrwać.
-Co mnie to obchodzi! - odepchnęła mnie.
-To czemu się wkurzasz? - mój głos był spokojny ale serce waliło mi niemiłosiernie.
-Bo mi nic nie powiedziałeś! Jak to musiało wyglądać z jej perspektywy! Obca dziewczyna nocująca z tobą w pokoju!
-Jak już ci mówiłem Barbara nie jest moją dziewczyną.
-Jak to? Przecież powiedziała...
-To wszystko wymyślili moi rodzice.. - westchnąłem. Angel patrzyła na mnie z pytającą miną - Chcą mieć swój własny, idealnie poukładany światek.. Idealny dom, idealny synek ale oczywiście synek musi mieć też idealną dziewczynę. Barbara to córką znajomych moich rodziców. Wyjechali na urlop a moi wymyślili żeby zamieszkała u nas żebyśmy się zbliżyli do siebie.
-Fascynujące. Muszę lecieć... - mruknęła i zaczęła się oddalać.
-An! - przystanęła. Odwróciła się i zaczęła biec w moją stronę.
-Nie nazywaj mnie AN! - krzyknęła. Złapałem ją w tali i zacząłem prowadzić w stronę samochodu.
-Proszę uspokój się.. - pomogłem wsiąść jej do samochodu.
-Zostaw mnie i idz do Barbary.. - fuknęła chcąc wyjść z samochodu. Jęknąłem wsiadając od strony kierowcy.
-To nie jest moje dziewczyna! - odjechałem z pod domu i skierowałem się do szkoły. Spojrzałem na nią z uśmiechem na ustach - Czy ty jesteś zazdrosna?
-Nie! Po prostu wkurzona... - fuknęła. Wywróciłem oczami.
-Jasne... - mrugnąłem do niej. Zmrużyła oczy. Jechaliśmy cały czas w ciszy. Ledwo zatrzymałem się pod szkołą a wybiegła z mojego samochodu. Westchnąłem i patrzyłem jak się oddala.

***Angel***

Skierowałam się do swojej szafki. Nerwowym ruchem wykręciłem numer w skrytce. Otworzyłam ją i wyjęłam czarną bluzę, wciągnęłam ją przez głowę i poprawiłam włosy. Na dnie szafeczki znalazłam paczuszkę papierosów. Zatrzasnęłam skrytkę i zaczęłam iść w miejsce moje i Lou oraz Zazy. Otworzyłam tylne drzwi od szkoły i wyszłam na jej teren. Usiadłam na schodkach i próbowałam odpalić papierosa. Zapalniczka nie działała więc rzuciłam nią w krzaki które rosły przede mną. Pojedyncze łzy spłynęły po moim policzku. Co ja sobie myślałam? Że jak się upije to wieczór w którym Brad chciał mnie zgwałcić zniknie jak za ruchem czarodziejskiej różdżki?! I jeszcze Niall.. z Barbarą. Nie wiem co się ze mną dzieje.. czy ja, ja się chyba... nie mogłam zacząć do niego coś czuć. Nie mogłam! Ale mimo wszystko poczułam ukucie w sercu gdy zobaczyłam Barbare, jaka ona jest piękna i .. idealna. Co za ironia. Akurat pasuje do światka Horana. A ja? Dziewczyna bez matki z problemami. I do tego alkoholiczka. Chciałam śmiać się z własnej głupoty. Wyciągnęłam z dżinsów komórkę. 103 nieodebrane połączenia. Od Louis'a, Zayn'a i Eleanor.. Telefon zaczął nagle dzwonić.
-Halo? - odebrałam wycierając mokre policzki.

-Angel! Żyjesz? Nic ci nie jest? Gdzie jesteś?? - Louis zadawał setki pytań.
-Wszystko okej. Jestem w szkole.
-Mała już tam jadę... płakałaś?
-Powiedziałam do ciebie jedno zdanie a ty już wiesz że płakałam? - spytałam z cieniem uśmiechu w głosie.
-A ile się znamy?
-Dość długo..
-No właśnie. Za dosłownie 2 minuty jestem.
-A masz zapalniczkę? - spytałam spoglądając na krzaki w których zniknęła moja.
-Tak, jesteś za szkołą, prawda? - słyszałam jak wysiada z samochodu i zatrzaskuje drzwi od niego. Po chwili wielkie drzwi się otwierają i widzę Lou chowającego komórkę do kieszeni kurtki.
-Hej Tommo - uśmiechnęłam się leciutko.
-Angel tak się cieszę że nic ci nie jest - przytulił się do mnie.
-Mogę cię o coś spytać? - patrzyłam w jego niebieskie oczy.
-Jasne Mała..
-Czemu ty i Zayn tak mnie chronicie, martwicie się o mnie i tak dalej?
-Jesteś dla mnie jak siostra.. - usiadł obok mnie na schodach.
-A co do Zazy to gdzie on jest?
-Pakuje twoje rzeczy.. - odparł spokojnie Louis.
-Słucham? - spojrzałam na niego wielkimi oczami.
-Pakuje twoje ciuchy, rzeczy i tak dalej..
-Ale po co?
-Wyjeżdzasz do Bradford.. - powiedział Tomlinson spoglądając na mnie.
-Dlaczego? Przecież powiedzieliście że Brad już nam nie zagraża..
-No tak - westchnął głęboko - ale wczoraj w klubie widzieliśmy kilku z jego ludzi. Dlatego kazaliśmy Horan'owi cię z tam tąd zabrać.
-On mi nie odpuści prawda? Nam.. musimy oddać mu dług..
-Tak..  - pokiwał głową - Dlatego jedziesz do Bradford. Zayn ma tam jakiś dom i tam zamieszkasz na jakiś czas.
-Sama? - spytałam cicho.
-No co ty! Nigdy nie zostawilibyśmy cię samej. Zayn z tobą będzie a ja przyjadę za jakiś czas..
-Ale jutro jest ślub mojego taty... - palnęłam się otwartą dłonią w czoło.
-Myślałem że nie zamierzasz iść..
-Nie zamierzałam. Ale wypadałoby poza tym obiecałam Colin'owi... - zrobiłam kwaśną minę - Pójdziecie ze mną?
-No dobrze.. - uśmiechnął się lekko.
-Dziękuje.. Idziemy na lekcje? - spytałam podnosząc się.
-Nie. Jedziemy do domu wybrać jakiś strój dla ciebie póki jeszcze Zayn nie spakuje go - Roześmiałam się. Weszliśmy do szkoły i akurat zadzwonił dzwonek. Gdy szłam przez korytarz czułam na sobie spojrzenia większości uczniów.
-Ale ona wygląda... pewnie płakała, kto by pomyślał że Black płacze - usłyszałam śmiech jakiegoś chłopaka za sobą. Odwróciłam się i zaczęłam iść w jego kierunku. Przerażony zaczął się cofać. Dobiegłam do niego i rzuciłam się z pięściami. Pod moją siłą przewrócił się a ja siedziałam na nim i go biłam.
-Coś ci się kurwa nie podoba?! - poczułam czyjeś ręce odciągające mnie od chłopaka. Próbowałam się wyrwać żeby jeszcze dołożyć tamtemu.
-Angel zostaw go do cholery! - syknął mi do ucha Louis. Szarpałam się jeszcze przez chwilę dopóki nie zobaczyłam nauczyciela przepychającego się między uczniami w moim kierunku. Lou złapał mnie za rękę w okolicy łokcia i pociągnął w stronę wyjścia ze szkoły - Masz świadomość że zachowujesz się jak dziecko? - spytał gdy wsiedliśmy do samochodu.
-Nie pozwolę się nikomu obrażać! - fuknęłam odwracając się do okna.
-Mała wiem, wiem.. rozumiem ale..
-Proszę cię! - zaśmiałam się.
-Okej ale zacznij nad sobą panować..
-Przecież wiesz że nie dam rady...
-Oczywiście że wiem! - uśmiechnął się. Jechaliśmy do domu Zayn'a omawiając mój wyjazd jakby to były wakacje. Choć według Lou to mam tam odpocząć. Zatrzymał auto i wysiedliśmy kierując się do drzwi. Stanęłam w kuchni i słyszałam jak Zayn krząta się w innym pokoju. Usłyszeliśmy z Lou dźwięk tłuczonego szkła. Wymieniłam z Tommo zdziwione spojrzenie i popędziłam za trzaskiem. Wpadłam do mojej sypialni i ujrzałam Zazę klęczącego na podłodze.
-Zayn! Co się stało??? - podbiegłam do niego.
-Zbiłem ramkę ze zdjęciem - wzruszył ramionami - Przepraszam..
-Nie ma za co.. ważne że zdjęcie całe - mój wzrok zatrzymał się na kilku walizkach stojących przy ścianie.
-Louis ci chyba mówił że jedziesz ze mną do...
-Tak, mówił. Ale jutro jest ślub taty. I idziecie ze mną. Więc mam nadzieje że nie spakowałeś mojej czarnej sukienki..
-Ymm sukienek nie ruszałem..
-Przecież mam tylko kilka.. Nie całą szafę!
Cały dzień wybierałam w co się ubiorę na jutrzejsze wesele. Kazałam Lou i Zayn'owi założyć jutro co najmniej koszulę. Wyszłam z łazienki po prysznicu przebrana w piżamę a na łóżku siedział Malik.
-Ostatni raz tutaj śpisz.. - uśmiechnął się lekko.
-To co? Nie wrócę już tutaj? - trochę mnie to jednak zdziwiło.
-Nie wiem czy nie sprzedam tego domu i nie kupie jakiegoś większego, no i gdzieś gdzie nas na razie nie znajdą.. - zaczął bawić się rogiem kołdry.
-O. No to.. fajnie - usiadłam obok niego na pościeli.
-Okej Angel.. Teraz lulu bo musimy w marę rano wyjechać żeby się nie spóźnić na ślub - popchnął mnie na łóżku zmuszając do położenia się. A po chwili przykrył mnie kołdrą - Dobranoc Mała - cmoknął mnie w czoło i opuścił mój pokój. Zaraz. Cmoknął mnie w czoło?

8 komentarzy:

  1. Ja chcę już następna część! Nie mogę się doczekać. Rozdział jak zawsze wspaniały. Kurde, właśnie uświadomiłam sobie, ze dodaje komentarz prawie takiej samej treści do każdego posta. No, ale cóż...Brak mi słów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, to ja już nie wiem z kim Angel będzie :o ale ja bym wolała żeby była z Niallem ♥ cudownie piszesz. Czekam na nexta ;)

    Midnight-memories-story-of-us.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. <3 Cudowny ! Czekam na next . :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział ;)
    Ogólnie jak sobie myślę to chciałabym żeby Angel się przelizała z Zaynem np jak się napiją albo cuuś ;)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Zarąbiste, masz talent wg mnie ;) czekam na następny rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I w między czasie zapraszam do siebie:
      http://i-need-a-tough-lover.blogspot.com/

      Usuń
  6. Boski blooog. Czekam na next i bardzo ładny nowy wygląd bloga. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Wreszcie miałam chwilę, by wdrążyć się w twoje opowiadanie. I muszę przyznać, jest świetne! (:
    Postacie są naprawdę oryginalne, a jednocześnie nie przekoloryzowane, przez co łatwo można je sobie wyobrazić.
    Chociaż mimo wszystko najbardziej zaciekawiły mnie relacje Niall'a i Angel... są po prostu stworzeni dla siebie! <3
    Mogłabym wgłębiać się w jakieś szczegóły, typu błędy ortograficzne lub powtórzenia, ale pojawiał się one na tyle rzadko, że nie mam nic przeciwko nim. Niesamowita fabuła odwracała od nich uwagę (:
    Szata graficzna jest świetnie dobrana do opowiadania...
    I mogłabym tak wymieniać jeszcze długo, ale ograniczę się do tego co już udało mi się napisać.
    Życzę weny, na dalsze losy bohaterów, ponieważ zdaję sobie sprawę, jak czasem jest z nią ciężko (;
    Pozdrawiam xx.

    OdpowiedzUsuń