piątek, 30 maja 2014

Rozdział 49 - Future

*7 lat później*

-Aria! Wstawaj - ściągnęłam z dwunastoletniej dziewczynki kołdrę. 
-Mama! Nie. Mogę dzisiaj nie iść do szkoły? - zrobiła te oczy szczeniaczka. 
-Możesz IŚĆ, skarbie - pocałowałam ją w czoło i podałam przyszykowane wczorajszego wieczoru ciuchy - Ubieraj się. Za 15 minut widzimy się w kuchni. 
Matthew Richards
Jęknęła głośno i wystawiła jedną nogę z łóżka. Byłam przy drzwiach gdy dopiero na pół śpiąco usiadła przecierając oczy na łóżku. Przewróciłam oczami ze śmiechem. Poszłam do kuchni, nalałam kawy do swojego ulubionego kubka. Poczułam dłonie na biodrach. Odstawiając kubek odwróciłam się i spotkałam wzrokiem z moim narzeczonym. 
-Hej Kochanie - pocałowałam Matthew. Odwzajemnił mi się pięknym uśmiechem i długim namiętnym pocałunkiem. 
-An, jak się spało - pocałował mnie w czoło. Wzruszyłam ramionami. 
-Tak jak zwykle.. - mruknęłam i upiłam łyk kawy. Wyciągnęłam rękę z kubkiem w kierunku Matthew w niemym pytaniu czy chce się napić. Pokręcił głową.
-Dziękuje. Muszę jechać już do pracy..
-Możesz przy okazji odwieźć Arię do szkoły? 
-Czy jak bardzo ładnie poproszę to się zgodzisz żebym nie szła? - doczłapała do nas na pół śpiąco. Zachichotałam widząc jej nie uczesane włosy. 
-Zostaw ją już dzisiaj w domu, zobacz jak ona wygląda. Jeżeli pozwolimy jej w takim stanie iść do szkoły to jak do końca się obudzi, możliwie nas pozabija we śnie - wyszeptał mi do ucha. Westchnęłam. 
-Okej. Ostatni raz. Ale to dlatego że nie możesz mieć worów pod oczami, na naszym ślubie. 
-Pojutrze przecież wesele, wyśpij się - mój narzeczony mrugnął do Arii. Uśmiechnęła się szeroko i pocałowała Matthew w policzek. 
-Dzięki - rzuciła i pobiegła do swojego pokoju. 
-A ja?! - zawołałam za nią ze śmiechem. Matthew pocałował mnie w policzek. 
-Wyręczę ją - uśmiechnął się do mnie. Cmoknęłam go szybko i dopiłam kawę. Uwiesiłam się mu na szyi. 
-Kocham cię.. - wyszeptałam. 
-Ja ciebie też Angel.. Jeszcze tylko dwa dni Kochanie.. - złożył pocałunek na mojej szyi. 
Aria (12 lat)
-Nie mogę się doczekać - pożegnaliśmy się, mój ukochany pojechał do pracy. Jesteśmy z Matthew razem już 5 lat. Dowiedziałam się że Ian pracował dla mojego biologicznego ojca, oddał za mnie życie, dlatego że mój ojciec spłacił jego długi wielkości jak stąd do księżyca. Od czasu śmierci Perrie, Barbie i Ian'a, widziałam się z Zayn'em tylko kilka razy. Oddał mi Arię. Powiedział że lepiej będzie jej ze mną niż z takim ojcem. Poza tym.. nadal nie mogę tego przeboleć ale.. ponad 6 lat temu był pogrzeb Niall'a. Zmarł w szpitalu po pobiciu przez Zayn'a, uszkodził mu jakieś narządy wewnętrzne. Nie mam pojęcia gdzie teraz jest Zayn. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i wielki uśmiech od razu wskoczył na moją buzię. Przycisnęłam zieloną słuchawkę na dotykowym ekranie. 
-Cześć Chloe. Jak tam? 
-Siostra, ja właśnie wsiadam do samolotu, za godzinę będę w Londynie..
-Okej, będę czekać
-Nadal nie mogę uwierzyć że bierzesz ślub - westchnęła. 
-Ja chyba też ale kocham Matthew..
-Tak jak on ciebie. Dobra bo mi tu każą wyłączyć komórkę. Widzimy się w Londynie. Pa - cmoknęła w słuchawkę i się rozłączyła. Na lotnisko jedzie się od nas z domu około nie całą godzinkę. Jak teraz wyjadę to będę akurat. Zajrzałam do Arii. 
-Jedziesz ze mną po Chloe? - zauważyłam że znów siedzi przyklejona do laptopa którego dostała od Matthew. 
-Nie, zaczekam..
-Jak chcesz. A jeżeli myślisz że nie wiem, iż po nocach siedzisz na internecie to się mylisz. Jeszcze raz będziesz nie przytomna wtedy kiedy masz iść do szkoły to wyłączę wi-fi - pocałowałam ją w czubek głowy i wyszłam z jej sypialni. Po drodze do drzwi zgarnęłam kluczyki od samochodu. 

Stałam przy wyjściu nad którym wisiał komunikat że to wyjście z samolotu do Londynu. Więc tu powinna wyjść Chlo. Po chwili zobaczyłam moją niespełna dwudziestoletnią siostrzyczkę. 
Rzuciłam się na nią i mocno przytuliłam. Ściskałam ją bardzo długo. Odsunęłam się i obejrzałam ją. 
-Nie wyglądasz na 19 lat, nadal masz wygląd mojej malutkiej kilkunastoletniej siostry.
Zaśmiała się i odgarnęła z twarzy kosmyk włosów. 
-Prawie 20, Angel...
-Gdy będziesz w moim wieku zaczniesz sobie odejmować miesiące - pocałowałam ją w policzek. 
-Masz tylko 26 lat.. - pocieszyła mnie. Przewróciłam oczami - Ancymon imieniem Aria nie przyjechał mnie przywitać? - rozejrzała się za dziewczynką. Pokręciłam głową. 
-Przegrałaś z internetem - zaśmiałam się i wzięłam ją pod ramię. 
Zaparkowałam samochód na podjeździe i zaprowadziłam Chloe do domu. Rozejrzała się z uznaniem. Ostatni raz była u nas 2 lata temu.
Chloe (19 lat)
-Zrobiliście remont? - pokiwałam głową. 
-Chcesz kawy? 
-Poproszę - zawołała. Zrobiłam i nalałam kawy do dwóch kubków. Po chwili moje siostra wróciła prowadząc za sobą moją córeczkę. 
-Jak ty to zrobiłaś? Odciągnęłaś ją od komputera? - uśmiechnęła się do mnie i podała kabel zasilania od laptopa Arii. Wybuchłam śmiechem. Oddałam go córeczce - Masz. Później zajmiesz się ciocią. Chyba że chcesz teraz.. 
-No idź, nie obrażę się - pocałowała ją w czubek głowy i poszłyśmy we dwie do jadalni. Usiadłyśmy na krzesłach przy stole. 
-Jak studia? - zagadałam ją. 
-Dobrze. Tylko ciągle jestem na walizkach. Moi profesorzy stwierdzili że najlepiej poznam język, kraj i obyczaje, odwiedzając dany kontynent. Lingwistyka jest cholernie męcząca.. - powiedziała upijając łyk kawy. 
-To świetnie.. Jak tak mówią to znaczy że cię doceniają.. - mrugnęłam do niej. 
-No bez przesady.. Koniec o mnie. Jak przygotowania do ślubu? 
-Matthew jest taki spokojny.. 
-Ty też się taka.. wydajesz..
-Ale denerwuje się w środku.
-No to może Matthew tak samo - pogłaskała mnie po ramieniu. 
-Ja się tak bardzo cieszę.. 
-Ja się cieszę twoim szczęściem siostra.

poniedziałek, 26 maja 2014

Rozdział 48 - P

-Co się stało? - usłyszałam cichy głos Arii, wpatrywałam się w tę komórkę. Od zastrzeżonego numeru.
-N..nic Aria, absolutnie nic - z sercem w gardle otworzyłam wiadomość.


Chyba czas się poznać Angel, nie sądzisz?
-P

Trochę mnie zdziwiła ta wiadomość. P chce się ujawnić? Sama już nie wiem czy to dobrze czy to źle... 

Gdy twój brat po ciebie przyjedzie, wsadź Arię do samochodu sama zostań i idź po boku drogi, aż trafisz do małego białego domku. 
Czekam.
-P

Przełknęłam głośno ślinę. Po chwili obok nas zatrzymał się samochód. Liam wysiadł z auta i uklęknął przy nas. Przytulił mnie mocno. 
-Tak się bałem o ciebie. Że on ci coś zrobi.
-Dostałam tylko kilka razy po twarzy, nic więcej - wyszeptałam. Spojrzałam na Arię - Zabierzesz ją do siebie? Ja na chwilę muszę..
-Nie ma mowy An. Chloe się martwi, teraz siedzi z Mili i Niall'em w szpitalu.. 
-Naprawdę. Na moment.
-Mamusiu! Obiecałaś że mnie nie zostawisz! - zawołała Aria i gdy tylko Liam się ode mnie odsunął, skoczyła na mnie i mocno przytuliła. Pogłaskałam ją delikatnie po plecach. 
-Zaraz wrócę. Zadzwonię z telefonu Zayn'a, żebyś po mnie przyjechał. Dobrze? - Payne westchnął ciężko. Wziął Arię na ręce i zaniósł do samochodu. 
-Masz zadzwonić - zażądał Li i wsiadł do samochodu zostawiając mnie samą na drodze. Ruszyłam asfaltową ulicą otulając się bluzą. Miałam na sobie czarne dżinsy i zieloną bluzę. Malik dał mi te ciuchy gdy siedziałam w jego piwnicy. Mimo lata i wakacji wiał chłodny wiatr. Maszerowałam dłuższy czas, nogi mnie już bolały. Aż moim oczom ukazał się wcześniej wspomniany przez P biały niezgrabny domek. Niepewnie stanęłam przy drzwiach. Otworzyłam je, poszłam jednym szarym korytarzem. Natrafiłam na pokój z kilkoma meblami, w tym z kanapą na której ktoś siedział. Śmiechy roznosiły się po całym pomieszczeniu. Nagle ucichł. 
-Cześć Angel - znam ten głos. Kanapa i dwie osoby były odwrócone do mnie tyłem. Zagryzłam policzek od środka. Nagle jedna głowa się odwróciła. 
-Barbie? - wyszeptałam sama do siebie. Po chwili zobaczyłam drugą dziewczynę - Pierre?
-Perrie, szmato - wywarczała dziewczyna. Barbara Palvin była dziewczyna Niall'a i Perrie Edwarts laska którą raz przeleciał Zayn. Świetnie. 
Barbara 'Barbie' Palvin
-Na serio? To wy mi kurwa życie psujecie?
-Odebrałaś mi chłopaka! Naprawdę kochałam Niall'a! - wrzasnęła podburzona Barbara. 
-Tak samo jak on kocha mnie? 
-Kochał. Czas przeszły skarbie. Po tym jak się dowiedział że w tym samym czasie co on, Zayn tak samo dmuchał ciebie. Zeszmaciłaś się wiesz? - mruknęła Perrie. Zacisnęłam pięści ze złości - Chciałam żeby Zayn mnie pokochał. Ale wszyscy kochają ciebie! Czemu akurat ciebie dziwko?! 
-Bo ty wasz paskudny charakter, skoro pierdolisz nam życie - syknęłam. Perrie wstała z kanapy stojąc twarzą do mnie. Dopiero teraz w jej ręce dostrzegłam pistolet - I co? Myślisz że jak mnie zabijesz, to Zaza poleci do ciebie? Możesz sobie pomarzyć. A ty Barbie pewnie sądzisz że Niall tak samo.. To przykre. Poza tym już teraz wiem czemu literka P, od twojego imienia Pierre i twojego nazwiska Barbie? 
Perrie 'Pierre' Edwarts

Edwarts podniosła pistolet na wysokość mojego serca. 
-Czy ty chociaż kochałaś któregoś z nich? - wyszeptała blondynka. Spuściłam wzrok. Kocham obu, ale żaden nie kocha już mnie. Straciłam ich - Żegnaj AN - nacisnęła spust, ale nic nie poczułam, usłyszałam tylko męski głos. Miałam mocno zaciśnięte powieki, usłyszałam gruchot ciała o ziemię. Otworzyłam jedno oko, usłyszałam kolejny strzał. Nadal nie spojrzałam na podłogę, ale zobaczyłam jak Perrie upada bezwładnie na ziemię w kałużę krwi, po chwili Barbara dostała kulkę w ramię, tak samo jak jej koleżanka upadła koło niej wrzeszcząc. Otworzyłam drugie oko i skierowałam wzrok na ziemię. Zdziwiłam się widząc Ian'a. Uklękłam przy nim i zobaczyłam jak przyciska dłoń do prawego boku. Pod jego ręką utworzyła się plama krwi. Poczułam łzy w oczach. 
-Ian! Czemu to zrobiłeś? - wyszlochałam. 
-Pracuję dla twojego biologicznego ojca, miałem się tobą opiekować i nawet poświęcić dla ciebie życie. Więc dotrzymałem umowy z Payne'em.
-Czemu on to zrobił? Nawet mnie nie zna! Dlaczego wszyscy się dla mnie poświęcają?! Nie jestem tego warta - położyłam dłoń na jego policzku. 
-Jesteś - uśmiechnął się słabo i zakasłał krwią. Przymknęłam oczy i pocałowałam go w czoło. 
-Dziękuje ci Ian..
Ian †
-Nie masz za co.. Nie zmarnuj swojego kolejnego życia.. - odparł po czym zamknął oczy a jego głowa opadła na podłogę. Usłyszałam głośny krzyk przerażenia. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie że pochodzi on z moich ust. Położyłam głowę na klatce piersiowej Ian'a. Poświęcił swoje życie dla mnie, obcej dla niego dziewczyny. Ale to wina mojego biologicznego. Wyjęłam telefon, drżącą dłonią wybrałam numer Liam'a. 
-Angel? 
-P..pro..proszę przy..przyjedź - mój głos drżał wstrząsany szlochem. 
-Gdzie jesteś?! An! Odpowiedz! 
-B..biały d..domek p..przy t..tej ulicy n..na której z..zabrałeś A..Arię - nie mogłam skleić słowa przy którym bym się nie jąkała. Odsunęłam się od ciała Ian'a i oparłam plecami o ścianę. Zamknęłam oczy.
-Zaraz będę. Przyjadę z Louis'em i Harry'm dobrze? An co się stało?
-D..dziewczyna która r..raz prz..przespała się z Z..Zayn'em chciała mnie z..zabić ale zabiła I..Ian'a. 
-O boże, Mała ja zaraz będę..
-Weźcie t..trzy duże cz..czarne worki na trupy - zachichotałam nerwowo. 
-To miało być śmieszne?
-Starałam się.
-Tylko dwa. Ja jeszcze żyje suko - spojrzałam na Barbie, podnosiła się z podłogi trzymając za zakrwawione ramię. Przerażona próbowałam podnieść ale nie dałam rady. Ślizgałam się na krwi Ian'a. Błagam. Pomocy.. 

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości :)

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 47 - Aria, my little daughter

*Angel*

Łzy ciekły po moich policzkach. Wpatrywałam się w zamknięte drzwi za którymi na pewno stał Zayn. 
-Zayn? - doczłapałam się do drzwi - Z..Zayn? - usłyszałam jego głośny oddech zza drzwi. Zagryzłam policzek by mój głos tak bardzo nie drżał - Wiesz co? - nie oczekiwałam że mi odpowie więc kontynuowałam : - Myślałam że cię znam.. Byliśmy tyle lat przyjaciółmi. Ja zrobiłabym dla ciebie wszystko.. Ale się zmieniłeś. Mimo to zaczęłam coś do ciebie czuć.. A potem cię pokochałam. Jak mogłeś to zrobić? Jak? - ponownie zaczęłam płakać. 
-Zdradziłaś mnie z nim - warknął. Siąknęłam nosem. 
-Upiłam się. Byłam też na ciebie zła.. - wyszeptałam opierając się czołem o drzwi. 
-To nie jest wytłumaczenie Angel! - wrzasnął. Wzdrygnęłam się na jego ostry głos. Nagle szarpnięciem otworzył drzwi. Szybko odsunęłam się od niego i przywarłam plecami do ściany. Mimowolnie drżałam widząc go takiego zdenerwowanego. Podszedł do mnie i złapał mocno za ramiona. Jęknęłam i przymknęłam oczy z bólu - Kochałem cię! A ty poszłaś się pieprzyć z Horan'em, wiedziałeś że jestem o niego najbardziej zazdrosny! - krzyczał szarpiąc mną. Zagryzłam wargę, otworzyłam oczy wpatrując się w jego czarne tęczówki. 
-Kocham cię.. - wychrypiałam ze strachu. 
-Nie wierzę już w ani jedno twoje słowo Angel - prychnął. Przycisnął swoje usta do moich w bolesnym pocałunku. Odsunął się ode mnie, uderzył po twarzy i wyszedł. Złapałam się za piekący policzek i z łzami w oczach ponownie wpatrywałam się w drzwi za którymi nie dawno zniknął. 
-Kocham cię.. - zaszlochałam, położyłam się na podłodze i zasnęłam. 
Siedziałam tu już kilka dni, gdy spałam Zayn przynosił mi coś do jedzenia czy picia. Przez większość czasu albo spałam albo nic nie robiłam, po prostu wpatrywałam się w drzwi. 
Drzwi się otworzyły. Usiadłam na podłodze i zobaczyłam Arię. 
-Hej Angel - zamknęłam cicho drzwi i niezgrabnie zeszła po stromych schodkach. Podeszła do mnie i przysiadła na podłodze. Wpatrywała się we mnie tymi swoimi wielkimi oczami - Tata nie powinien cię tu zamykać.. - mruknęła biorąc do rączki kosmyk moich włosów - Przepraszam za to jak się zachowywałam.. - odparła spuszczając wzrok. Uśmiechnęłam się do niej słabo.
-Nic się nie stało skarbie.. - pogłaskałam ją po głowie. 
-Ciocia Paige.. - zobaczyłam łzy w jej oczach. 
-Co się stało? 
-Umarła - rozpłakała się. Przytuliłam ją. Wtuliła się we mnie mocno. 
Aria :)
-Przykro mi skarbie.. 
-Aria! - wołanie Zayn'a dobiegło nas aż tu. Drzwi otworzyły się z trzaskiem. Malik był trochę podpity.. - Na górę! - córka Zazy podbiegła do drzwi i uciekła. Malik zgromił się wzrokiem. Zatrzasnął drzwi ale usłyszałam jeszcze jak krzyczy na Arię - Masz nie chodzić An! 
-Przepraszam Tatusiu - malutka zapewne siąknęła nosem i poszła do siebie. Po kilka godzinach, Zayn wtoczył się tu na dół. Jakoś krzywo chodził i bełkotał trzy po trzy. Capiło od niego wódą. Podszedł do mnie i zaczął całować.
-Odsuń się ode mnie! - krzyknęłam i go odepchnęłam. Złapał mnie za włosy i rzucił o ścianę. Jęknęłam z bólu. Gdy znów stanął przy mnie kopnęłam go w krocze - Przykro mi ale nie miałam innego wyjścia - rzuciłam patrząc jak kuli się na podłodze jęcząc z bólu. Pobiegłam na górę. Zamknęłam drzwi i natknęłam się na Arię. Złapałam ją za rączkę i poszłyśmy do drzwi. Zawróciłam się i sięgnęłam po telefon Zayn'a. Wychodząc wbijałam numer Liam'a. 
-Zayn! Kurwa masz wypuścić Angel! - wrzasnął mi prosto do ucha. 
-Liam? To ja.. 
-An?! Gdzie jesteś?! 
-Idę drogą od domu Zayn'a, razem z Arią..
-Gdzie Zayn? 
-Zamknęłam go tam, gdzie trzymał mnie.. - byłyśmy przed domem, a usłyszałam jak pękają drzwi. Wzięłam Arię na ramię i zaczęłam biec potykając się o kamienie. 
-Angel? Co się stało? - dyszałam w słuchawkę. Dobiegłam do głównej ulicy i postawiłam zdezorientowaną Arię. 
-Mamo? Czemu tatuś się tak zachowuje? - nie wiedziałam co odpowiedzieć, po pierwsze że nazwała mnie Mamą, po drugie że naprawdę nie wiedziałam jak mam uzasadnić zachowanie Malik'a.. może to wszystko to moja wina? 
-An? Angel? Jesteś tam? 
-Tak, jesteśmy przy głównej drodze. Możesz po nas przyjechać? 
-Jasne Mała... 
Przysiadłam na ziemi a Aria usiadła mi na nogach i przytulia się do mnie. 
-Szkoda że ty nie byłaś moją Mamą... Naprawdę cię lubię.. Mama Phoebe, mnie chyba nie lubiła.. Bardziej zależało jej na Tacie niż na mnie.. Ciocia Paige, mimo wszystko kochała mnie najbardziej, i tak bardzo przypomniała Mamę.. Dlatego jej się bałam - wyszeptała. Wytarłam łezkę z jej policzka - Ale ty mnie nie zostawisz? I nie będziesz mnie biła? Nie chcę teraz do Taty.. Boję się go.. 
-Nie, Malutka. Będę przy tobie. Pojedziemy do wujka Liam'a i cioci Mili, okej? - pokiwała główką. Pocałowałam ją w czoło - Będzie dobrze.. Na pewno..
Telefon Zayn'a zadźwięczał SMSem. Przerażona spojrzałam na komórkę. Błagam tylko nie to..
Przepraszam że tyle musieliście czekać na rozdział. 
Jest do kitu. Rozumiem jeżeli przez to że tyle czasu nie dodawałam rozdziału nikt tego nie przeczyta..
Ale jednak mam nadzieje że mimo to iż rozdział jest kiepski to wam się podoba...
Pozdrawiam xx

piątek, 9 maja 2014

Rozdział 46 - You regret this

Info ~ W tym fanfiction, Milagros nie jest siostrą Niall'a.

*Angel*

Nie dałam rady nic zrobić. Zayn tłukł Niall'a. Nie mogłam powstrzymać łez które spływały co rusz nowe po mojej twarzy. Krzyczałam ale to nic nie dawało. Ciągnęłam Malik'a za ramię ale nie raz dostałam z łokcia. Skuliłam się na ziemi gdy uderzył mnie w brzuch. To tak nie miało być.. Chciałabym cofnąć czas.. Nie przychodzić do hotelu Niall'a.. W ogóle nie przyjeżdżać do Bradford bo dopiero tu się wszystko spierdoliło.. 
-Zayn debilu zostaw go! - odwróciłam głowę do mojej siostry wychodzącej z domu. Próbowała odepchnąć Malik'a od blondyna który był już nie przytomny. 
-Chloe odejdź od niego - podniosłam się z ziemi i złapał w pasie. Zaczęła się szarpać. 
-Zaraz mu przyłożę - wyrwała mi się i rzuciła na Mulata. Dostała od niego w twarz i upadła na ziemię. Pobiegłam do niej i usiadłam na ziemię. Kopałam Zayn'a za to że uderzył moją siostrę. Po chwili zostawił Niall'a i rzucił się na mnie. Leżałam na ziemi a on na mnie z miną mordercy. 
-Pożałujesz tego że mnie zdradziłaś - wywarczał i podniósł się z ziemi po czym złapał mnie za włosy i zaprowadził do domu. Zatrzasnął drzwi zostawiając za nimi ledwo żywego Niall'a i Chloe. Krzyczałam ale tylko dostała po twarzy. Przystanął naprzeciw drzwi od piwnicy, a po chwili wrzucił mnie tam zamykając drzwi na klucz. Przerażona patrzyłam na zamknięte drzwi. Podeszłam do nich i zaczęłam je kopać i krzyczeć - Dla własnego dobra zamknij się - zadrżałam na ton Malik'a. Usiadłam i skuliłam się na podłodze. Schowałam twarz w dłoniach i rozbeczałam. Byliśmy przyjaciółmi. Nigdy taki nie był.. myślałam że cokolwiek o nim wiem, ale od zawsze był mi obcy.. 

*Liam*

-Liam szybciej. Nie wiemy co się tam dzieje.. Chloe była przerażona jak dzwoniła - powiedziała nerwowo Milagros. Jechaliśmy do domu Zayn'a. Chwilę wcześniej zadzwoniła do nas siostra Angel, że coś się dzieje niedobrego u nich. Tylko tyle. I że muszę przyjechać jej pomóc. Mili wierciła się niespokojnie na swoim siedzeniu w samochodzie - Martwię się o nie.. Mówiłeś że Zayn jest wybuchowy 
-Aniele, uspokój się - jęknąłem zmęczony. 
-Po prostu się denerwuje! 
Zatrzymaliśmy się pod ich domem. Zobaczyłem Chloe siedzącą na schodach obok nieprzytomnego Niall'a. Wybiegłem z samochodu i podniosłem mojego blondwłosego przyjaciela. 
-Chloe? Co się stało? - na policzku miała odciśniętą dłoń. Wpatrywała się w las rozciągający się na moimi plecami. Milagros przykucnęła przed nią. 
-Chlo..? 
-Zabierzcie go do szpitala - wyszeptała. 
-Dobrze. Pojedziesz z nami do domu. Gdzie Angel? - zaprowadziłem Niall'a do samochodu. Był całkiem nie przytomny i miał rozwaloną twarz. Wróciłem do dziewczyn. Mili przytulała Chloe. 
-Zayn zamknął się z nią w środku. Próbowałam wejść. Z każdej strony, ale pozamykane na cztery spusty.. 
Złapałem za klamkę. Rzeczywiście. Westchnąłem ciężko.
-Okej, jutro się tym zajmę Chlo. Teraz jedziemy do domu. On jej nic nie zrobi - mruknąłem, spojrzałem na siostrę An. Patrzyła na mnie z powątpieniem. Jęknąłem i dałem Mili kluczyki od samochodu - Aniele, zawieź Niall'a do szpitala, a potem jedź z Chloe do domu - pocałowałem ją krótko i poczekałem aż odjadą. Kopnąłem w drzwi - Malik! - wydarłem się. Cisza. Jaja jakieś? Uderzyłem barkiem w drzwi i.. nic - Jebane antywłamy - mruknąłem do siebie. Uderzyłem jeszcze parę razy aż zaczęło boleć mnie ramię. Drzwi się otworzyły. 
-Ogarnij się Payne - wysyczał Zayn wychylając się z domu. 
-Co z Angel? 
-A co ma być? 
-Zamknąłeś ją tu - wydarłem się. 
-Udowodnij mi to - zaśmiał się i zatrzasnął drzwi. Kurwa. 

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 45 - What did you say?

Podarłam karteczkę i wrzuciłam do kosza. Nachyliłam się nad zlewem i podparłam dłońmi o blat. Kurwa, to jedyne słowo które opisuje obecną sytuację.
P chce powiedzieć Zayn'owi o Niall'u. W sumie to na pewno kiedyś sam się dowie, ale może jeszcze nie teraz.. Znalazłam Zazę w salonie. Niepostrzeżenie przejęłam jego komórkę. No nie do końca nie postrzeżenie..
-Po co ci mój telefon An? - Mulat zmarszczył brwi. Zagryzłam wargę.
-No ten.. ymm.. bo może dzisiaj wspólny dzień bez telefonu? - taa brawo Angel, głupszej wymówki nie mogłaś wymyślić.. wyśmiała mnie moja własna podświadomość. Malik wybuchł śmiechem i skinął głową. Odetchnęłam z ulgą. Wsunęłam telefon do tylnej kieszeni spodni i poszłam do kuchni. Ledwo przekroczyłam próg pomieszczenia, a w telefonie Zayn'a zabrzęczała wiadomość. Czysta ciekawość czy głupota kierowała mną, nie wiem co. Ale otworzyłam SMSa.

Serio Angel? Przecież jakoś do ciebie też napisałam poprzednią wiadomość.
Nie sądzisz że do Zayn'a też jakoś się dostanę?
-P

-Pierdol się - syknęłam na telefon. 
-To do mnie czy koło mnie? - podniosłam wzrok i spojrzałam na moją siostrę. 
-Tak po środku - wystawiła mi język. 
-Oj już nie bądź taka mądra - mruknęła idąc do drzwi. 
-Gdzie się wybierasz? - patrzyłam jak zakłada buty. 
-Na koniec świata - odparła łapiąc za klamkę. Nie zdążyłam coś powiedzieć wyszła. Jak głupia wpatrywałam się w zamknięte drzwi. To jakieś jaja? Wybiegłam na podwórko ale jej już nie było. Jak jej się coś stanie to ją skrzywdzę! Chodziłam w kółko przy drzwiach. 
-Bo zrobisz dziurę w ziemi, już widzę zarys - odparł z uśmiechem Zayn. Obrzuciłam go zdenerwowanym spojrzeniem. 
-Chloe gdzieś wywędrowała! - usiadłam na schodkach. Oparłam łokcie na kolanach i założyłam ręce. 
-Wróci. Poza tym oprowadzałem ją po Bradford. Może poszła zobaczyć szkołę? Mieliśmy z Chlo w poniedziałek jechać po dokumenty żeby złożyć podanie do szkoły.. Być może sama tam pojechała? Nie martw się, jest duża poradzi sobie - podniósł mnie ze schodków i za ramię zaprowadził do domu. 
-Rok temu podobno też była duża, ale ja i tak umierałam z tęsknoty i strachu kiedy została porwana!
-Nie tragizuj An - burknął - Mieliśmy spędzić miły dzień we dwoje.. Chloe nam to ułatwiła. Jak nie wróci do wieczora to zaczniemy jej szukać, okej? - jęknęłam ale pokiwałam głową. Wyszczerzył się do mnie i cmoknął szybko w usta. Zayn zniknął w kuchni, po chwili wrócił trzymając w rękach butelkę wina i dwa kieliszki z głupawą miną. 
-A jak masz za miar po alkoholu jej szukać, ćwoku? - burknęłam patrząc jak nalewa czerwoną ciecz do kieliszków. 
-Taki to alkohol jak ze mnie zakonnica - zaśmiał się. Podał mi kieliszek. Wywróciłam oczami ale przejęłam wino. 
Opróżniliśmy całą butelkę. Coś mi już w mojej pustej głowie szumiało. Słońce zaczęło znikać za horyzontem. Nie protestowałam gdy Zayn zaciągnął mnie do sypialni i zaczął rozbierać..

*Niall*

Robiło się już ciemno, a ja nie miałem zielonego pojęcia co mam ze sobą zrobić. Tęsknie za Angel. Czuję się jak idiota. Latam za nią jak jakiś zakochany kundel, ale tak naprawdę ona chyba jest moją jedyną. Maszerując trafiłem do parku. Mój wzrok przykuła jakaś osóbka siedząca na ławce z podkulonymi nogami. Niepewnie podszedłem do niej. Już wiem kto to.
-Chloe? - siostra An siedziała na ławce z podkulonymi pod brodę nogami, a w dłoni trzymała papierosa. Spojrzała na mnie. Momentalnie jej twarz przybrała przerażony wyraz. Przysiadłem obok niej. Wyjąłem fajka z ręki i rzuciłem na ziemię po czym zgasiłem butem - Palenie zabija.
-Powietrze też - warknęła i odwróciła oczy. Zaśmiałem się cicho. 
-Ciemno się robi. Może wrócisz już..? 
-Później. Teraz Zayn kazał mi wyjść. 
-Czemu? - zmarszczyłem ze śmiechem brwi. Spojrzała na mnie jak na idiotę. I zrozumiałem - Chodź, odprowadzę cię - mruknąłem. 
-Ja nie.. - złapałem ją za ramię i podniosłem z ławki. Spuściła wzrok i zaczęła ze mną iść - Na pewno chcesz Niall? To nie tylko zrani ciebie jak i ją.. 
-Trudno. W ogóle skąd to wszystko wiesz? 
-Umiem patrzeć. Nie tak normalnie. Po prostu czasami umiem dojrzeć więcej.. - wyszeptała. Westchnąłem i dalej szliśmy w ciszy. 
Stanęliśmy przy drzwiach. Zastukałem w drzwi. Chloe oczywiście nie miała kluczy. Uderzyłem w nie jeszcze kilka razy aż usłyszałem przytłumione 'Idę'. Po chwili drzwi się otworzyły a w nich stanęła An, ubrana jedynie w bieliznę i męską koszulkę. Poczułem ukucie w sercu. 'A jednak...'. Zmrużyłem oczy. 
-N..Niall - wyszeptała. 
-Odprowadziłem ci Chloe - warknąłem. Sięgnęła za siebie i założyła kurtkę z wieszaka. 
-Chlo, idź do domu - mruknęła. Jej siostra posłusznie zniknęła w korytarzu. An wyszła na zewnątrz i zamknęła drzwi - T..to nie tak 
-Wracaj do łóżka i niech Zayn cię przytuli bo się przeziębisz - wysyczałem i miałem już iść gdy złapała mnie za ramię. 
-Nie zachowuj się jak dziecko
-Kto tu się kurwa jak bachor zachowuje?! Chloe jest już doroślejsza od ciebie! Ty nawet nie umiesz wybrać Angel! 
-Co to za wrzaski? - drzwi się otworzyły. Na zewnątrz wyszedł Malik, on za to ubrany w same dżinsy - Co on tu robi?! - warknął patrząc na mnie. 
-Angel, następnym razem mów że masz w łóżku faceta bo we troje się nie zmieścimy - odparowałem. To był moment jak Zayn uderzył mnie z pięści w nos. 
-Coś ty powiedział?! - wrzasnął Malik. 
-Że jak jej wtedy w domu nie było, to świetnie się razem bawiliśmy! Jest niesamowita w łóżku, nie sądzisz? - przewrócił mnie na ziemię i zaczął bić. An wrzasnęła i próbowała zdjąć ze mnie Mulata ale jej nie wychodziło. Przestawałem mieć czucie w twarzy. Wszystko straciło ostrość a potem chyba już straciłem przytomność. 

Przepraszam że tyle musieliście czekać na ten rozdział. Ja już w ogóle nie mam pomysłów.. Wcześniej gdy nie miałam jak napisać to było 100 pomysłów na minute nawet w szkole a teraz pustka :C 
Mam nadzieje że to nie jest najgorsze..