piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 13

Jedyne co jeszcze zatrzymywało łzy to fakt że nie mogę znów się rozbeczeć przy Zayn'ie.
-Ej Mała.. będzie dobrze. Brad już cię nie tknie.. - położył mi dłonie na ramionach.
-Chciałabym iść dzisiaj się.. zabawić.. - powiedziałam dość nie pewnie. Zerknął na mnie i uniósł lekko końciki ust.
-A może najpierw coś w rodzaju śniadania?
-Mówię o wieczorze.. - wywróciłam oczami również lekko się uśmiechając - Tylko do jakiegoś klubu no wiesz.. tam gdzie GO nie zastamy..
-Angel.. Tak go wczoraj skatowaliśmy że nie pokaże się publicznie puki mu to wszystko z twarzy nie zejdzie.. - zapewnił mnie śmiejąc się. No cóż mi nie bardzo było do śmiechu - Sorry.. To może do Avalon?
-Okej - to był jeden z moich ulubionych klubów. Znałam tam wszystkich.. wszyscy znali mnie.
-No, ale tak jak powiedziałem na początku coś śniadanio-podobnego.. - złapałam go za rękę i spojrzałam na zegarek.
-Zayn. Jest po 14..
-No i co z tego? Kanapki zjesz? - chichocząc pokiwałam głową i poszłam za Malik'iem do kuchni. Przysiadłam na blacie i patrzyłam jak krząta się między moim miejscem chwilowego siedzenia a blatem na przeciwko. W pewnej chwili odwrócił się do mnie - Hej, hej no ale pomóż mi ale już - ściągnął mnie za rękę z blatu i wzięłam się razem z nim do robienia 'śniadania'.
-Jak tam Louis? - spytałam Zazę podgryzając kanapkę.
-Jest razem z Eleanor w szkole.
-Ooo - Lou w szkole? El dobrze na niego działa..
-Bała się sama jechać.
-Co? Czemu? - dlaczego bała się jechać do szkoły?
-Była przerażona stanem.. w jakim wróciłaś do domu wczoraj.. - odparł patrząc mi w oczy. Zapatrzyłam się na kanapkę trzymaną w rękach. Już nie jestem głodna. Przeze mnie nawet Calder boi się wyjść z domu sama.
Gdy na zegarze wybiła 19 pobiegłam do swojego pokoju przyszykować się na Imprezę. Ubrałam się w to.
-Zayn! - wydarłam się upinając włosy - Dzwoniłeś do Lou?
-Tak, będzie z El - odpowiedział stając w drzwiach mojej sypialni.
-Ale od razu w Avalon'ie czy przyjadą tutaj?
-Już w klubie
-Okej - wciągnęłam jeszcze na siebie skórzaną kurtkę którą podebrałam Zazie i podeszłam do niego - Możemy już jechać - wyszczerzyłam się.
-To chyba jest moja kurtka... - powiedział mrużąc oczy.
-Nie.. - powiedziałam pośpiesznie i minęłam go w drzwiach - chodź już bo Eleanor i Louis będą musieli na nas czekać..
Całą drogę spędziliśmy rozprawiając o tym jak będziemy się dzisiaj bawić. Gdy dojechaliśmy wreszcie prawie że wyskoczyłam z samochodu i stanęłam przed klubem. Zaczekałam chwilę na Zayn'a i ruszyliśmy w stronę wejścia.
Oczywiście nie stanęliśmy na końcu kolejki, tylko od razu poszliśmy wzdłuż tłumów ludzi. Na co opowiedziały nam zdenerwowane i niezadowolone okrzyki osób stojących w kolejce. Zatrzymałam się przed wysokim facetem - Max - ochroniarz.
-Cześć Devil, Hej Zayn - od razu weszliśmy do klubu i słyszeliśmy za sobą tylko naprawdę zdenerwowanych ludzi. Przepychałam się pomiędzy grupkami podpitych i tańczących już osób. Starałam się znaleźdź w tłumie Louis'a i Eleanor. Powinni już tu być. Ten klub był wielki, mogli być wszędzie.. Rozejrzałam się po stolikach i dostrzegłam brązową czuprynę El. Prawie że do nich podbiegłam. Calder popijała jakiegoś różowego drinka a Louis oczywiście czystą wódkę.
-Hej Angel - rzucił mi wielki uśmiech Tommo a El uśmiechnęła się delikatnie. Usiadłam obok niej. Wzięłam do ręki kieliszek Eleanor. Upiłam łyka.
-Przecież tu prawie nie ma alkoholu.. - brunetka wzruszyła ramionami.
-El nie pije... - Louis jednym łykiem opróżnił mały kieliszeczek z wódki.
-A co ty jej adwokat? - zaśmiałam się. Moi przyjaciele uśmiechnęli się - Idę po coś do picia, co zamawiacie?
 -Ja poproszę to samo! - zaśmiał się Louis.
-No to też się napije tego co Lou.. - odparł Zaza.
-Haha okej no to ja też - wybuchłam śmiechem. Spojrzałam na El - A ty co chcesz?
-Ja.. ja mam tu..
-No ale coś mocniejszego!
-Nie.. - pokręciła głową.
-Okej. Nauczę cię dzisiaj pić - na mojej twarzy musiał pojawić się prawie że diabelski uśmieszek. Bo Calder zrobiła dziwną minę, pomieszanie strachu z zainteresowaniem.. w końcu kto ją tam wie.Szybkim krokiem dotarłam do baru i wzięłam drinki i tak samo szybko wróciłam do mojego towarzystwa - Dobra El... Jak wypijesz ten kieliszeczek.. - pomachałam jej przed twarzą naczyniem z wódką - dostaniesz od Lou buziaka.. - wyszczerzyłam się do niej.
-I to jest twoja metoda nauczenia jej picia? - zadrwił ze mnie Zayn wypijając jednym łykiem swoją wódę.
-Tak! I założę się że już dziś wieczorem będzie umiała pić - odgryzłam się Malik'owi.
-Oczywiście a jutro będzie miała kaca morderce.. - zachichotał Lou. Wywróciłam oczami.
-No to co ty na to? - zwróciłam się tym razem do Eleanor.
-Nie opłaca mi się.. - wzruszyła lekko ramionami.
-Jak to? - teraz to mnie zbiła z pantałyku.
-I tak Louis da mi buziaka, nawet jak nie wypije... - ręce mi opadły.
-Okej. Wypije kilka takich kieliszków to obmyślę nowy plan.. - wszyscy oprócz mnie zaczęli się śmiać. No i tak jak mówiłam... po okołu kilkunastu kieliszkach rzeczywiście miałam całą głowę pomysłów.. i powoli przestawałam kontaktować. Nie wiem czemu Louis i Zayn po 3 kieliszkach które przyniosłam przestali już pić.. Ale co mi tam.. miałam się zabawić więc nie próżnowałam. Wyjęłam komórkę i zaczęłam pisać sms'a.
-Do kogo to? - spytał Zaza nachylając się do mnie. Ze śmiechem zasłoniłam ekran telefonu.
-Do misia Gogo! - zaśmiałam się.

"Hej Nialler! Wpadaj do Avalon na imprezę!" 

Wysłałam wiadomość do blondyna.

"Ale jest dopiero czwartek, jutro szkoła :( " 

"Cykasz się? Jak tak to spoko.. "

"Nie! No oczywiście że nie" 

"No to czekam. Przy wejściu powołaj się na mnie ;) " 

Jednym łyczkiem opróżniłam kolejny mały kieliszeczek.

***Niall***

Przebrałem się w nowe dżinsy, koszulkę i zarzuciłem na ramiona kurtkę. To było lepsze niż stare obtarte dresy w których chodziłem teraz po domu. Zgarnąłem kluczyki od samochodu i ruszyłem do drzwi.
-Gdzie ty się wybierasz? - na drodze stanęła mi Beth wycierając ręce w ścierkę.
-Na Imprezę
-Jutro szkoła
-Ekstra - wyminąłem ją otworzyłem drzwi. Zrobiłem kilka kroków i wsiadłem do auta. Avalon? Gdzie to było... Przypominając sobie drogę ruszyłem ulicami Londynu. Trafiłem tam po kilku zabłądzeniach. Stanąłem w kolejce. Czekałem może pół godziny aż stanąłem przed wielkim mężczyzną.
-Zaprosiłam mnie.. ymm Angel Black.. - kąciki ust faceta uniosły się do góry.
-Że niby Devil ma w znajomych kogoś takiego jak ty? - wybuchł śmiechem - Wynocha
-Naprawdę! - starałem się bronić - Idźcie po nią, powie Wam! - normalnie jak małe dziecko..
-Devil pewnie w tej chwili jest zalana więc..
-Idźcie po nią! - krzyknąłem. Co się ze mną dzieje? Zrobił poważną minę i zawołał kogoś. Obok pojawił się kolejny, młodszy i mniejszy chłopak. Ochroniarz powiedział mu coś na ucho i odesłał do środka. Po pięciu minutach wrócił a za nim szła Angel. Chodz nie można by było tego nazwać chodzeniem.. Ona się raczej 'toczyła' z wielkim uśmiechem na ustach.
-Nialler! - złapała mnie pod ramię - No wiesz, mojego kolegi nie chcesz wpuścić? - bełkotała od rzeczy.. - Zapamiętaj sobie! Ten blondas może zawsze tu wejść! Jasne?! - stanęła przed nim na palcach starając zrównać się wzrostem. Nie wyszło jej, był o dwie głowy wyższy od niej. Facet nie opowiedział tylko odwrócił głowę i wpuszczał po szczególne osoby do klubu. Angel fuknęła i zaciągnęła mnie za rękę do środka - No to co tam u ciebie Niall? - wyszczerzyła zęby w uśmiechu. Jej jaka ona jest śliczna...
-Ymm w sumie nic.. - przepychałem się między ludźmi za Angel.
-Czego się napijesz?! - próbowała prze krzyczeć muzykę - Dobra nic nie słyszę! Biorę wódkę dla ciebie! - wywróciłem oczami i nadal krążyłem za An aż do stolików. Przy jednym siedział Zayn, Louis i jakaś dziewczyna.
-Siema Horan! - krzyknął Louis. Patrzył się na mnie trochę z wyższością.. Brunetka była uczepiona jego torsu.
-Jestem Eleanor, chodzimy razem do szkoły - powiedziała uśmiechając się lekko.
-A no tak.. Niall - wyciągnąłem do niej rękę, a Tomlinson rzucił mi ostrzegające spojrzenie więc szybko ją cofnąłem. Angel piła każdy alkohol który nawinął się jej pod rękę za to jej przyjaciele nie pili prawie nic od mojego przyjścia, no oprócz pojedynczych kieliszeczków wódki. Black nagle wstała i zaczęła się oddalać.
-Gdzie idziesz?! - wydarł się za nią Malik.
-Bawić się !! - odkrzyknęła i zniknęła w tłumie. Chłopak westchnął i wrócił do rozmowy z Louis'em. Siedziałem jak ten idiota i patrzyłem na osoby tańczące wokół. Nagle Louis podniósł wysoko głowę i spojrzał po tłumie. Zrobił prawie przerażoną minę. Odepchnął od siebie lekko Eleanor i podał jej kluczyki chyba od samochodu, a następnie szepnął coś do ucha. Szybkim krokiem skierowała się do wyjścia z klubu. Louis podszedł do mnie nerwowym krokiem.
-Musisz nam pomóc! - jego głos był bardzo zdenerwowany - Musimy znaleźdz Angel i ją wyprowadzić z klubu.
-Co? Dlaczego? - spytałem wstając od stolika.
-Jest w niebezpieczeństwie. Jak ją znajdziesz masz ją zabrać i gdzieś wywieźć. Nie wiem jeździj po mieście, czy coś w tym stylu. Jeżeli znajdziemy ją pierwsi damy ci jakoś znać.
-No ale..
-Nie ma żadnych kurwa ALE! - wydarł się Zayn - Masz ją znaleźć i wyprowadzić z klubu albo cię zapierdole, jasne?! - pokiwałem szybko głową i ruszyłem w kierunku w którym oddaliła się Angel. Ten klub jest ogromny jak mam ją znaleźć? Jednak długo nie musiałem czekać. Odeszłem zaledwie paręnaście metrów i zobaczyłem, ją. Angel tańczącą na stole... Zatkało mnie. Wiła się stojąc na blacie przed tłumem facetów. Zacząłem się przepychać aż dotarłem aż pod samą 'scenę'.
-Angel! - zerknęła na mnie i się uśmiechnęła nie przerywając tańca - złaź! Musimy iść! - złapałem ją za rękę. Wyrwała mi się.
-Nigdzie nie idę! Chce się bawić! - krzyknęła i podskoczyła na stole. Dobrze że nie miała obcasów bo by pewnie poleciała na twarz..
-An mówię serio chodź!
-Spadaj! - próbowała mnie kopnąć ale zachwiała się i na ułamek sekundy straciła równowagę. Po chwili stanęła znów prosto.
-Jak chcesz - złapałem ją w pasie i przerzuciłem przez ramię. Zaczęła się szarpać i wyrywać.
-Zostaw mnie kurwa postaw mnie! - biła mnie po plecach. Nie słuchając jej wyszłem z klubu. Z obolałymi już placami siłą wepchnąłem ją do samochodu. Angel darła się i szarpała gdy prowadziłem. Dojechaliśmy nareszcie do domu. Znaczy mojego bo nie wiedziałem gdzie mam ją odwieźdz.. Otworzyłem drzwi od jej strony i wyciągnąłem w jej kierunku rękę by pomóc An wyjść. Odepchnęła mnie i sama wyszła z samochodu. Westchnąłem i zaprowadziłem ją pod drzwi. Weszła do domu i udała się na górę. Beth rzuciła mi zdziwione i pytające spojrzenie. Wzruszyłem ramionami i podążyłem za nią. W ostatniej chwili złapałem ją za rękę gdy chciała otworzyć drzwi od pokoju gościnnego.
-Co? Przecież zawsze tu spałam - spojrzała na mnie zdziwiona.
-Przyjechała do nas.. emm kuzynka - wymyśliłem na poczekaniu.
-Coś mi tu kręcisz ale okej... to gdzie mam spać?
-U mnie?
-A ty? - spytała kierując się do mojej sypialni.
-Coś się wymyśli... - uśmiechnąłem się lekko. Prychnęła i weszła do mojego pokoju - Chcesz wziąć prysznic?
-Nieee.. Padam na twarz.. - rzuciła się na łóżko i zakopała w pościeli. Wolnym krokiem przekroczyłem drzwi łazienki. Wziąłem długi prysznic. Gdy wyszedłem z kabiny ubrałem ciuchy które wcześniej zabrałem z pokoju. Uchyliłem drzwi i ni z tąd ni z owąt poczułem czyjeś usta na moich. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Angel zarzucającą mi ręce na szyje. Jej miękkie usta napierały na moje. Przymknąłem znów oczy. Położyłem jej dłonie na plecach i przyciągnąłem mocniej do siebie. Jej pocałunki smakowały alkoholem który wypiła wcześniej. Zaczęła ciągnąć mnie w stronę łóżka a po chwili na nie popchnęła. Leżałem na wznak na posłaniu, An usiadła na mnie okrakiem i kontynuowała namiętny pocałunek. Ściągnęła ze mnie koszulkę i zrzuciła zaraz swoją. Patrzyłem na jej piękne ciało.. Przycisnęła swoje ustka do moich i przejechała dłońmi po moim brzuchu aż dotarła do krawędzi spodni od piżamy które miałem na sobie. Nie.. Chciałem z nią to zrobić ale.. no ale ona jest pijana.. Odsunąłem ją lekko od siebie. Patrzyła na mnie zdziwiona.
-Ale ja chce - szepnęła i znów mnie pocałowała.
-Dobrze, ale jak wytrzeźwiejesz.
-Niall ale..
-Później jeszcze będziesz tego żałować
-Nie będę! - wstałem z łóżka i skierowałem się do drzwi - Niall! - odwróciłem głowę w jej stronę gdy miałem otwierać drzwi - To chociaż nie zostawiaj mnie samej.. jestem pijana i.. - pokiwałem głową. Zamknąłem drzwi na klucz gdyby coś poszło nie tak jak powinno. Skierowałem się w stronę łóżka i ułożyłem obok An. Przytuliła się do mnie i po chwili zasnęła. Przykryłem nas kocem. Przypatrywałem się jej ślicznej buzi. Zasnąłem dopiero gdy naprawdę zdałem sobie sprawę że Angel Black w której się podkochuje śpi właśnie wtulona w mój tors.

Może chociaż teraz Wam się uda 10 kom?
Tym razem dla Harry'ego z okazji urodzin?
Jak Wam się podoba teledysk do "Midnight Memories"?

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 12 cz. 2

Cześć 2

-Witaj Angel - uśmiechnął się szeroko Brad.
-Cześć - mruknęłam i stałam jak ta głupia przed nim. Po obu jego bokach siedziała dwie blondynki (prawie nagie gdyby nie te malutkie paseczki materiału osłaniające kilka rzeczy) ciągle się do niego tuląc. Wyglądał jak jakiś alfons. Pewnie nim był..
-Siądź sobie nie stój tak bo mi głupi.. - usiadłam na jakimś fotelu obok niego - Napijesz się czegoś? Izzy ci przyniesie - jedna z blondynek zbystrzała na dźwięk swojego imienia. Rzuciła mi pogardliwe spojrzenie i zaczęła wstawać.
-Wolę nie - zatrzymałam ją gestem ręki - Nie byłabym pewna czy do niego nie napluła.. - Brad i Josh wybuchli śmiechem.
Siedziałam u niego już godzinę a on mnie po prostu olał.
-Brad? - zabawiał się teraz z kolejną blondyneczką - BRAD!
-Słucham? - spojrzał na mnie.
-Chciałabym pogadać o interesach.. - wywrócił oczami i westchnął ciężko.
-Laleczki zostawcie nas samych z Angel.. - "Laleczki" czyli nasze śliczne blondyneczki wydały z siebie smutne dźwięki ale wstały i wyszły z pomieszczenia rzucając mi spojrzenie z ukosa.
-Napisałeś że masz dla mnie jakąś propozycję.. - nagle zaczął dzwonić mój telefon. Sięgnęłam w stronę torebki ale Devine był szybszy - Co ty kurwa robisz?! - starałam wyrwać mu moją komórkę. Zakrył mi usta i odebrał połączenie.
-Devil nie może w tej chwili rozmawiać - wypowiedział tylko to zdanie i się rozłączył. Wyciągnęłam rękę żeby oddał mi komórkę ale on schował ją do kieszeni dżinsów. Rzuciłam mu wkurzone spojrzenie. Westchnęłam i opadłam na fotel.
-No więc jaka to propozycja? - spojrzałam na rozbawionego moimi przepychankami z Josh'em Brad'a.
-No cóż... - ruchem ręki zamieszał alkohol w szklance.
-Brad.. Proszę cię. Chce wrócić już do domu.. - jęknęłam zmęczona tą sytuacją.
-Wasz dług.. Louis'a, Zayn'a i Twój zniknie.. - oczy na pewno zabłysły mi. To byłoby wybawienie.. - Jak..
-No Jak??
-Jak mi się oddasz - zakrztusiłam się powietrzem.
-ŻE CO? - patrzyłam wielkimi oczami na jego całkiem poważną twarz - Żartujesz sobie, prawda?
-Nie Angel. Mówię całkowicie poważnie. Dług zniknie jakby nigdy go nie było.. - wzruszył ramionami uśmiechając się.
-N-Nawet o tym nie myśl! - wstałam zdenerwowana.
-Nie sądzisz że ci się to opłaca? 10 000 $ za twoje dziewictwo? Dość wysoka cena ale warto..
-Skąd wiesz że w ogóle jestem dziewicą, hę?
-Angel.. Angel.. Angel.. - powtarzał moje imię ze śmiechem - Ja wiem o tobie wszystko. Dosłownie.. - przełknęłam ślinę.
-Co?
-Radzę ci się zastanowić...
-Brad oszalałeś? Nigdy się z tobą nie prześpię! - wstałam zabierając torebkę. Zdenerwowanym krokiem podeszłam do Devine - Oddaj mi moją komórkę, jadę do domu..
-Nigdzie nie idziesz Angel.. - odparł spokojnym tonem Brad. Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę kanapy. Popchnął mnie na nią. Kątem oka szarpiąc się z Brad'em zauważyłam że Josh wychodzi z "pokoju".
-Zostaw mnie! - wrzasnęłam gdy zaczął podwijać mi sukienkę.
-Mówiłem ci skarbie żebyś to przemyślała.. ale jak nie chcesz.. - położył się na mnie i unieruchomił nogi i ręce. Zaczął całować moją szyje. Słone łzy zaczęły mi spływać po policzkach - Spokojnie to boli tylko na początku, później będziesz prosić o więcej - złapał za tasiemkę moich majtek.
-Zostaw mnie.. błagam cię.. - rozryczałam się już na dobre.
-Nie martw się kotku spodoba ci się.. - podwinął mi sukienkę i zdarł ze mnie bieliznę. Usłyszeliśmy jakieś dźwięki na korytarzu ale Brad nie zwracał już na to uwagi. Drzwi otworzyły się z hukiem. Ktoś wpadł do pomieszczenia i odciągnął ode mnie Brad'a. Rzucił go na ziemię i zaczął okładać pięściami. A po chwili pojawiła się druga postać która również rzucała się na Brad'a. Zwinęłam się w kłębek w rogu kanapy. Łzy zalewały mi coraz bardziej obraz. Słyszałam krzyk. Zacisnęłam mocno powieki.
-Zabijecie go... - szepnęłam. Mój głos drżał. Poczułam jak ktoś kładzie mi dłonie na kolanach. Przycisnęłam je bardziej do siebie. Osoba zamknęła mnie w swoich ramionach. Znam ten zapach. Papierosy i perfumy..
-Spokojnie Angel.. Jestem tu. Nic ci nie grozi.. - na dźwięk szeptu Zayn'a otworzyłam lekko oczy. Przytuliłam się bardziej do torsu Malik'a. Odsunął się ode mnie i zsunął z ramion skórzaną kurtkę. Zarzucił mi ją na plecy - Chodź Mała wracamy do domu.. - pomógł mi wstać, nogi miałam jak z waty. Złapał mnie w pasie podtrzymując. W połowie drogi do drzwi zerknęłam w stronę Brad'a. Louis stał nad nim i co chwilę go kopał.
-Louis.. - powiedziałam cicho. Odwrócił się w moją stronę. Na jego twarzy widniała złość ale po oczach widziałam że był zmartwiony. Martwił się.. martwił się o mnie.
-Angel nic ci nie jest? - spytał podbiegając do mnie. Skinęłam leciutko głową. Przekroczyliśmy próg a na zewnątrz leżał nie przytomny Josh Devine. Zayn prawie odciągnął mnie od "ciała" Josh'a. Wyszliśmy tylnym wyjściem z klubu i wsiedliśmy do samochodu Louis'a. Na tylnym siedzeniu przyczepiłam się do Zayn'a. Położyłam głowę na jego ramieniu a on głaskał mnie uspokajająco po plecach. Podczas jazdy do domu z tego całego stresu zasnęłam.

Obudziłam się w czyjś ramionach. Przekręciłam lekko głowę i zobaczyłam dobrze znaną mi twarz. Tylko co my robiliśmy w jednym łóżku? Starałam się wstać nie budząc go no ale cóż.. czy mi się kiedykolwiek coś udało?
-Zayn? - zaspany Malik spojrzał na mnie przecierając oczy - Wczorajszy wieczór nie był snem prawda? - spytałam cicho spoglądając w stronę Zazy. Pokręcił lekko głową patrząc mi w oczy.


***
http://light-in--the-tunnel.blogspot.com/2014/01/spam.html  Hmm proszę was o pomoc w wyborze. W obu link'ach jest prawie to samo więc wystarczy jak odwiedzicie jeden ;) 
Dalibyście radę 10 kom dla hmm.. może tym razem Zayn'a ?

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 12 cz. 1

Część 1
Z dedykacją dla Guśka K. , Patrycja :) , Nora oraz mojej kochanej Mamy która odwołała mój szlaban <3 

***Zayn***

-Angel! Angel! Gdzie ty do cholery jesteś?! - chodziłem po jej pokoju. Był już późny wieczór. Nie widziałem jej rano więc myślałem że tak jak wczoraj pojechała sama do szkoły ale nie. Jej tam nie było! Nigdzie! Cały dzień nie dała znaku życia. Ledwo się do niej dodzwoniłem. Słychać było tylko dudniącą muzykę.
-Devil nie może w tej chwili rozmawiać - usłyszałem głos Josh'a Devine a później się rozłączył. Co ma kurwa być?! Do pomieszczenia nieśmiale weszła Eleanor.
-Ja.. ja chyba wiem gdzie ona jest.. - powiedziała cicho. Podbiegłem do niej i złapałem za ramiona.
-Gdzie?! Mów! - potrząsnąłem nią. Louis wpadł do pokoju.
-Zostaw ją do cholery! - odciągnął ode mnie brunetkę która od razu go przytuliła.
-Martwię się o nią.. - powiedziałem załamany. Spojrzałem z nadzieją na dziewczynę - El.. wiesz coś?
-Dzwoniłam do niej przed dzisiejszym napadem.. mówiła że jest w jakimś klubie i słyszałam jakiegoś mężczyznę mówiącego "Witamy w Monster"... - spojrzeliśmy na siebie z Lou. Monster? To nie wróży nic dobrego..

***Kilka godzin wcześniej czyli dzisiejszy poranek***
***Angel***

Nie mogłam całą noc spać. Przewracałam się z boku na bok. Co chwilę zerkałam na zegarek. 1:37. 1:39.. Denerwowałam się tym co będzie wieczorem. Plecy nadal mnie bolały po spotkaniu ze ścianą podczas wizyty Brad'a. Około 2 wstałam i przebrałam się w luźne ciuchy. Chciałam iść na cmentarz.. do Mamy. Po cichu opuściłam mieszkanie Lou. Spacerowałam po nocy co rusz oglądając się za siebie. Dotarłam po pół godzinie na miejsce spoczynku wielu osób. Szłam pomiędzy pomnikami i uklękłam przed jednym.
-Cześć Mamo.. - szepnęłam. Brakuje mi jej. Siedziałam tam może kilka minut i zaczął kropić delikatny deszcz. Nie chce wracać. Chce tu z nią zostać.
-Witaj Angel.. - odwróciłam się i zobaczyłam mojego ojca. Był ubrany w długi płaszcz a w ręku trzymał parasol. Stanął nade mną niby żeby mnie zasłonić - Colin przekazał ci zaproszenie?
-Musisz mówić o swoim ślubie nawet przy grobie mamy? - spytałam oschle. Westchnął głęboko jakby denerwowało go moje zdanie.
-Mi i Cristal zależy żebyś była..
-Fascynujące.. Tak szczerze nawet nie zajrzałam do koperty..
-No cóż jeżeli próbujesz mnie urazić to słabo ci to idzie.
-Może przyjdę ale jeżeli już to z Zayn'em i Louis'em.
-Nie ma mowy żeby te łobuzy brały udział w uroczystości.
-A więc twoja córka łobuzica też nie przyjdzie
-Proszę cię nie zaczynaj..
-Jak mogliście sprzedać jej rzeczy?
-Ty nadal o tym? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Tak!
-Chloe nie ma już od ponad roku. Przykro mi kochanie ale nie możemy czekać w nie skończoność.. A i moja narzeczona nie długo urodzi.. nie mieliśmy pokoju i..
-Jak to nie możesz czekać w nie skończoność?! To twoja córka! Gdybym to ja zaginęła a nie Chloe też byś po roku odpuścił?!
-Angel to nie tak jak..
-Wiem to nigdy tak nie jest.. - wstałam i ruszyłam w stronę bramy wyjściowej cmentarza. Wyjęłam komórkę i spojrzałam która godzina. 3:23. Maszerowałam w deszczu. Nasunęłam na głowę kaptur od bluzy. Do chłopaków też nie chce na razie wracać. Chce uciec od tego wszystkiego. Od długu u Brad'a. Wiedziałam że to barbarzyńska pora zawitałam pod dom Liam'a. Miał wielki dom. Chyba podobnej wielkości co Niall jeżeli nie większy. Zastukałam do drzwi. Cisza. No tak jest 3:50 pewnie jeszcze śpi. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść.
-Słucham? - odwróciłam się i zobaczyłam Liam'a tylko w dole od piżamy.
-Hej Liam - wróciłam na wcześniejsze miejsce i szeroko się uśmiechnęłam - Za wcześnie trochę na korepetycje prawda?
-Angel.. Jest 4 rano.
-Wcale że nie bo 3:54.. - pokazałam mu cyferki na zegarze w telefonie. Przecierając oczy spojrzał na mnie jakby sobie z niego żartowała przychodząc do niego o tej porze - Sorry po prostu tak chodzę sobie o mieście bo nie mogę spać..
-No dobra wchodz... - uchylił bardziej drzwi bym weszła.
-Nie no co ty... Ale dzięki.. - uśmiechnęłam się i zaczęłam odchodzić - przepraszam że cię obudziłam..
-Będziesz dzisiaj w szkole? - spytał opierając się o framugę drzwi.
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami i zaczęłam iść. Chociaż przestało padać. Nie mam pojęcia co ze sobą zrobić. Kolejny dzień z rzędu stanęłam pod drzwiami Niall'a.
-Dzień Dobry... - powiedziałam do ledwo przytomnego Horan'a.
-Chyba dobry wieczór - ziewnął.
-Jak kto woli... Jest ktoś u ciebie?
-Beth ma wolne a rodzice są na Hawajach.
-Ooo...
-Dobra wchodz.. - wolnym krokiem stanęłam w przedpokoju. Ściągnęłam bluzę i powiesiłam na wieszaczku.
-To co cię sprowadza o 4:30 do mnie?
-Nuda.. - skinął głową ziewając.
-Napijesz się czegoś? Zjesz coś? - spytał idąc do kuchni. Usiadłam na blacie i patrzyłam jak krząta się po kuchni robiąc kawę.
-Hmm to też kawę zamówię - wyszczerzyłam się w uśmiechu. Zaśmiał się pod nosem i wyjął drugi kubek.
-Mogę o coś spytać? - podał mi kubek z kawą.
-Yhm.. - mruknęłam kiwając głową.
-Zaczęłaś wczoraj mówić coś o swojej siostrze... - uśmiech z mojej twarzy zniknął a wzrok zatrzymałam na napoju który trzymałam w ręce - Przepraszam Angel..
-Nie.. - podniosłam na niego oczy - To nie jest tak że nie mogę o tym mówić czy coś..
-No ale widzę przecież..
-Mam siostrę przy najmniej mam nadzieje że cały czas ją mam. Rok temu zaginęła. Zniknęła bez śladu. Teraz ma 13 lat.. Któregoś ranka wyszła do szkoły i nie wróciła.. Później żadnego odzewu..
-Przykro mi An.. - popatrzyłam się na niego. Znów tak na mnie mówił.. Zrobił dwa kroki i objął mnie ramieniem - Też miałem brata. Grega. Tyle że starszego.. Kilka lat temu wyjechał..
-Tęsknisz za nim?
-A ty nie tęsknisz za swoją siostrą?
-Oczywiście że tęsknie za Chloe! Ona zniknęła a nie wyjechała!
-No już Angel spokojnie.. - zamknął mnie w swoich ramionach widząc jak do moich oczu napływają łzy. Zaczął głaskać mnie po głowie. Uspokoiłam się i odsunęłam od torsu Niall'a. Mimo wolnie ziewnęłam. Cholera nie spałam dzisiaj w ogóle - Chcesz się zdrzemnąć?
-Nieee... - kolejny raz buzia zaczęłam mi się drzeć. Uśmiechnął się.
-Na pewno? - spytał ruszając śmiesznie brwiami. Horan spoważniał i przyglądał się mojej twarzy. Właściwie moim.. ustom? Powoli przybliżył się do mnie gdy jego twarz była dokładnie centymetr od mojej opamiętałam się i odsunęłam od niego.
-Co ty robisz? - spytałam patrząc na niego i jego purpurowe policzki.
-Ja.. ja.. idź się położyć, okej? - bez słowa zaczęłam iść do sypialni w której spałam jakiś czas temu. Ściągnęłam dżinsy i w samej koszulce i bieliźnie położyłam się do łóżka. Momentalnie zasnęłam.
Tak bez powodu się obudziłam. Wzięłam telefon do ręki. Czy tam była cyferka 16 na początku? Jak mogłam tyle przespać?! Wciągnęłam dżinsy i poszłam do kuchni. Na blacie leżała karteczka. "Pojechałem do szkoły. Jakby co wracam dopiero po 20" . Niżej zapisane było kilka cyferek. Wbiłam je w telefon i zadzwoniłam.
~Halo? - usłyszałam głos blondyna. 
~Czemu mnie nie obudziłeś?
~Bo spałaś? 
~Nie bałeś się zostawić mnie samej w domu? 
~Nie. Sorry ale teraz nie za bardzo mogę gadać.. 
~No okej później się policzmy..
~Brzmi jak groźba - zaśmiał się.
~Bo tak miało być. Podobno nie możesz gadać? 
~Pa..
Zamknęłam dom kluczykami które znalazłam w miseczce przy drzwiach i zaczęłam iść do domu Lou. Już na miejscu zamknęłam się w swoim pokoju. Jak zwykle nikogo nie było w domu. Stanęłam przed szafą i przypomniałam sobie wiadomość Brad'a. "Ubierz coś ładnego" Westchnęłam i zaczęłam przeglądać sukienki. Wybrałam czarną krótką sukienkę i czarne buty. Przebrałam się w łazience. A o 17:30 zamówiłam taksówkę. Wzięłabym samochód Louis'a ale nie chciałam się z nim afiszować przy Brad'e i jego kolegach. Mógłby chcieć odebrać swój dług w postaci samochodu a Lou by tego nie przeżył. Mamy strasznie daleko od Tommo do Monster. Stanęłam przed klubem dopiero o 19. Nagle zadzwoniła moja komórka. 
~Halo?  
~Angel gdzie jesteś?? 
~Eleanor?
~Chłopaki zabierają mnie na napad bo ciebie nie ma! 
Stanęła przed wejściem i jakiś mężczyzna do mnie podszedł.
-Witamy w Monster.. - powiedział - dokumenty i zaproszenie...
~El nie mogę rozmawiać.. - rozłączyłam się.
-Dokumenty i zaproszenie.. - powiedział zniecierpliwiony już ochroniarz jak się domyśliłam.
-Ja nie mam zaproszenia.. - powiedziałam cicho.
-No to wy... - nie zdążył skończyć zdania  bo pojawiła się trzecia osoba w tej przeuroczej scence.
-Devil nie potrzebuje zaproszenia - Josh zwrócił się do ochroniarza - Chodź.. - złapał mnie za ramię i wprowadził mnie do klubu.
-Zostaw mnie! - wyrwałam się z jego uścisku.
-Co ty taka drażliwa
-Jeszcze nie zaczęłam być drażliwa - warknęłam i weszłam w sam środek klubu. Dookoła było pełno ludzi i ani grama tlenu. Ciągle byłam popychana przez różne osoby albo ktoś klepnął mnie po tyłku. Co rusz musiałam się odwracać i strzelać po twarzy.
-Devil chodź bo się zgubisz.. - znów stanął obok mnie Devine. Westchnęłam zdenerwowana i poszłam za nim. Idąc korytarzem otworzył jakieś drzwi. Gestem zaprosił mnie tam. Niepewnym krokiem przekroczyłam próg.
-Witaj Angel.. - uśmiechnął się szeroko Brad.

Ciąg Dalszy Nastąpi..

wtorek, 14 stycznia 2014

Rozdział 11

Po skończonych lekcjach maszerowałam z chłopakami i Eleanor. Tak jak zwykle sięgnęłam do torby w poszukiwaniu papierosów i znalazłam jedną wielką pustkę. Przystanęłam i przymknęłam oczy przypominając sobie że Niall ma moją paczkę.
-Coś się stało Angel? - spytał Louis gdy zauważył że stoję w miejscu.
-Macie fajki?
-Tak jasne.. - Tommo podał mi swoją paczkę, wyjęłam jednego i odpaliłam. Zaciągnęłam się kilka razy i oddałam paczuszkę Lou. El patrzyła na mojego papierosa dziwnym wzrokiem. Wyciągnęłam fajka w jej stronę. Pokręciła głową jak bym jej co najmniej bombę chciała podać.
-Ellie nie pali.. - objął ją ramieniem Louis. Szłam za nimi powoli zaciągając się papierosem gdy przed nami jak z pod ziemi wyrósł Colin. Mój kuzyn.
-Cześć Angel - uśmiechnął się szeroko chłopak. Był dwa lata starszy ode mnie.
-Hej..
-Ty palisz?
-Przyszedłeś zapytać o to? - spytałam zaciągając się ostentacyjnie.
-W sumie nie. Mam dla ciebie zaproszenie na ślub twojego taty...
-Nie kończ błagam!
-Wybacz muszę..
-Od dzisiaj robisz za posłańca? - spojrzałam na moje towarzystwo - Poczekaj chwilkę - powiedziałam do mojego kuzyna. Podeszłam do Louis'a i Zayn'a - Wracajcie już.. ja później przyjadę okej? - oni skinęli głową a ja znów stanęłam przy Colin'ie.
-No niestety tak.. Wysłałby ci sam zaproszenie ale po prostu nie wie gdzie obecnie zamieszkujesz... - wyciągnął w moją stronę białą kopertę. Westchnęłam ciężko i wzięłam ją od niego. Skończyłam papierosa i rzuciłam go na ziemie. Colin spojrzał na niego i zgasił butem.
-Ehh no dobra.. dzięki..
-Przyjdziesz? - spytał przeczesując swoje czarne włosy.
-Może się zastanowię.. no wiesz pokłóciłam się z nimi ostatnio..
-Rozumiem.. - pokiwał lekko głową - Dobra. Mam nadzieje do zobaczenia.. - uśmiechnął się i wsiadł do czarnego jeepa. A ja zaczęłam się rozglądać za prowizorycznym środkiem transportu. Wypatrzyłam jeden samochód i wsiadłam do niego. Czym zwróciłam na siebie zdezorientowany wzrok blondyna.
-Emm Angel?
-Musze się jakoś dostać do samochodu który stoi pod twoim domem.. - obejrzałam się do tyłu i zobaczyłam Styles'a - Siema - mrugnęłam do niego.
-A od kiedy ty wozisz naszą Angel i czemu ja o tym nie wiem? - spytał loczek Niall'a. Horan westchnął i bez słowa zaczął wyjeżdżać z parkingu - Mniejsza. Co tam u ciebie ? - spytał mnie Harry.
-A nic ciekawego.. - zobaczyłam że schowek w którym ukryte były moje papierosy jest otwarty. Szybkim ruchem wyciągnęłam prostokąt. Styles wybuchł śmiechem a Niall patrząc co trzymam w ręce prawie rzucił się na mnie.
-Oddaj! - schowałam paczkę za plecami i wytknęłam mu język.
-Patrz na drogę! - krzyknęłam i wskazałam palcem przednią szybę. Harry prawie turlał się ze śmiechu na tylnich siedzeniach. Łapał się za brzuch i starał opanować. Patrzyłam się na niego szeroko otwartymi oczami.
-No co? - spytał Hazza dysząc i szeroko się uśmiechając.
-A nic.. - odwróciłam się w stronę ulicy. Już dojechaliśmy! Ale szybko.. - Dzięki za podwózkę! - wysiadłam i pognałam do samochodu Louis'a. Po jakimś czasie z piskiem opon zatrzymałam się pod domem Tommo. Podczas drogi przemyślałam kilka spraw. Wpadłam do salonu i spojrzałam na zebranych - Louis jestem gotowa.. możemy TO zrobić nawet dziś wieczór... - mówiąc "TO" miałam na myśli napad jakby ktoś miał wątpliwości. Na przykład takie jak Eleanor tylko nie miała odwagi powiedzieć tego na głos.
-Cieszę się Angel.. - skinął głową. Po godzinie Louis i Zayn wyjaśnili mi plan który opracowali już wczoraj. Kazali przebrać mi się na czarno i spiąć włosy bym mogła założyć kominiarkę.
Teraz staliśmy przed jednym z małych sklepików.
-Angel zostajesz w samochodzie. Gdy wyjdziemy ze sklepu i wsiądziemy do auta odjeżdżasz jak najszybciej. Jasne? - Louis mówił bardzo szybko ale i tak dopiero po chwili dotarło do mnie że siedzę w samochodzie i na nich czekam.
-Że co? Mam tu zostać?!
-Tak..
-No ale.. - nie zdążyłam nic powiedzieć bo wysiedli z samochodu. Czekałam może parę minut a rozległ się alarm w sklepie. To działo się strasznie szybko. Paręnaście metrów dalej usłyszałam policyjne syreny. Jakoś strasznie szybko działają. Zaza i Lou wpadli do samochodu.
-Jedź! - wydarł się Zayn a ja cisnęłam pedał gazu że się pewnie kurzyło. Obejrzałam się na chłopaków. Siedzieli na tylnich siedzeniach. Louis trzymał torbę. Oddychali strasznie szybko.
-Nie jedź do domu. Na wszelki wypadek.
-To gdzie mam niby jechać?! - nawet nie wyszłam z samochodu a ciśnienie skoczyło mi jakbym tam z nimi była.
-Do tamtego lasu.. - wskazał tłum drzew przed nami. Posłusznie zajechałam tam. Stanęłam parędziesiąt metrów od głównej drogi. Zajrzał do torby.
-Ile? - spytałam patrząc na jego minę.
-Około 500...
-A tak w ogóle ile musimy oddać Brad'owi?
-10 000 $...
-Co kurwa? - ja pierdole przecież nie zdążymy w tydzień..
-Tysiąc na jeden jebany kilogram! - Zayn zakrył twarz dłońmi i przetarł po buzi.
-Czyli jeszcze tylko 9 500 $.. - powiedziałam załamana.
-Angel to nie jest kurwa śmieszne! - krzyczał do mnie Zayn.
-No przecież wiem! Nie drzyj się na mnie.
-Dobra.. jedź do domu... - powiedział równie załamany Louis masując sobie nos przy końcikach oczu. Po pół godzinie byliśmy prawie pod domem. Wysiadłam z samochodu i zaczęłam iść w stronę domu. Na schodkach siedziała jakaś dziewczyna. I nie była to El...
-Louis, Zayn! - zawołałam ich i tym samym zwróciłam na siebie uwagę tej osoby. Chłopacy szybko wysiedli.
-Co jest? - spytał Lou stając obok mnie. Wskazałam na blondynkę siedzącą na schodach - Lottie? Co ty tu robisz?
-On ją zna? - spytałam Zazę. Skinął tylko głową.
-Ja..ja.. - jąkała się dziewczyna.
-Dobra - Lou przejechał dłonią po włosach i zaczął iść do drzwi, uchylił je i gestem zaprosił "Lottie" do
domu - wchodźcie.. - Po chwili wszyscy byli w salonie. Dziewczyna siedziała skulona na fotelu wpatrując się w nas wielkimi oczami.
-Przyniosę coś do pica.. - poszłam do kuchni i zaczęłam robić herbatę. Za mną po maszerowali Louis i Zayn - Kto to jest?
-Moja siostra.. - westchnął lekko Tommo.
-Czemu ja nawet nie wiem że masz siostrę?
-Nawet cztery - podrapał się po głowie - nie licząc przyrodniej..
-CO?
-Ja tylko trzy..
-Ja cię.. wy wiecie że miałam siostrę a ja w ogóle o was nic nie wiem!

-Angel to nie ważne..
-Zayn ją zna?
-Znam je wszystkie.. - powiedział mulat. Rzuciłam im wściekłe spojrzenie. Znamy się już długo więc dobrze było by wiedzieć takie rzeczy jak rodzeństwo!
-Dobra.. zanieście tą herbatę.. - powiedziałam zrezygnowana i podałam im cztery kubki. Posłusznie udali się do salonu. Poszłam za nimi i usiadłam na przeciw Lottie. Obejmowała dłońmi naczynie z parującą herbatą - Jestem Angel..
-Wiem.. - spojrzałam na nią zdziwiona i rzuciłam podobne spojrzenie Lou. Ten tylko wzruszył ramionami.
-A skąd?
-Louis mi o tobie opowiadał..
-No dobra jestem winny! A teraz Lottie co się stało? - spytał zmieniając temat zanim go zabije.
-Pokłóciłam się z mamą.. - Tommo westchnął - i przyszłam się spytać czy mogę u ciebie jakiś czas zostać..
-Charlotte.. to nie jest najlepsza pora..
-Nie wrócę do domu...
-Lottie proszę cię... nie jesteśmy teraz w zbyt dobrej sytuacji..
-To gdzie mam iść?
-Do mamy.
-Nie! - rzuciła wzburzonym tonem - wrócę jak z nią pogadasz..
-Wiesz że nie tylko ja nie chce ale ona sama też.. Sama mnie wyrzuciła..
-Ale teraz nie jest już zła..
-Charlotte, Zayn odwiezie cię do domu.
-Louis proszę cie!
-Nie będę się z tobą kłócił. To dla twojego dobra..
-Jasne.. - burknęła. Ruszyła do drzwi. Malik poszedł za nią i później było słychać odjeżdżające auto.
-Urocza istota - powiedziałam śmiejąc się.
-Proszę cię Angel nie zaczynaj..
-Nie zaczynam tylko mówię że fajna jest... a charakterek to po bracie chyba ma.. - wybuchłam śmiechem a Lou rzucił mi zmęczone spojrzenie.
-Jutro środa?
-Tak..
-Idę pomyśleć nad czymś lepszym niż te cholerne nic nie dające sklepiki.. - zamknął się w swojej sypialni. Usiadłam przed telewizorem i włączyłam wiadomości.
"Dziś w nocy był napad na mały lokalny sklep.. Sprawcy zostali nagrani na kamery, niestety ich twarze były zakryte kominiarkami...
Tępym wzrokiem patrzyłam się w telewizor. Szybcy są że od razu w wiadomościach jest podane to co zrobiliśmy. Zgasiłam telewizor i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i próbowałam zasnąć. I nagle usłyszałam dźwięk wiadomości.
"Przyjedz jutro do klubu Monster mam dla ciebie pewną propozycję. Brad"
 i po chwili kolejną 
"Bądź sama nie zabieraj chłopaków i ubierz coś ładnego.."
Co on niby może mi za proponować? Zaczęłam się denerwować. Muszę tam iść. Leżałam dłuższą chwilę i nie mogłam zasnąć.

***
Duużo wcześniej gdyż zapewne jak moja mama zobaczy oceny nie będę mogła się dotknąć do komputera do 2017 roku.. No ale mam nadzieje że wam się podoba. Przepraszam że na razie nie ma nic romantycznego ale po staram się żeby w ciągu 2 rozdziałów już coś było... 
Dacie radę 6 kom dla Angel? 

piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 10

Eleanor mówiła żeby zjadła z nimi kolacje ale po tym co wymyślili i co zrobili Zayn i Louis nie mogłam nic zjeść..
Zamknęłam się w pokoju i słuchałam muzyki. Ze słuchawek sączyła się piosenka "Smells like teen spirit" Nirvany. Siedziałam na łóżku oparta o jego bok. Wpatrywałam się w półke ze zdj moimi i chłopaków. Nawet nie zauważyłam ani nie usłyszałam jak obok mnie siada Zayn. Wyjął mi jedną słuchawkę z ucha sam zaczął słuchać jednego z moich ulubionych utworów tego zespołu.
-Myślałem że już ci przeszła faza na grunge..
-Nirvana nigdy mi nie przejdzie - opowiedziałam wyrywając mu słuchawkę. Malik wziął moją komórkę i wyłączył ją. I tym samym wyłączył moją muzykę. Rzuciłam mu wkurzone spojrzenie ale jakby go minęło.
-Angel wiem że jesteś na nas zła.. - miałam właśnie rzucić mu jakąś obelgę gdy wszedł mi w słowo - i masz prawo. Ale my z Louis'em...
-Ja nie rozumiem jak mogliście przepuścić tyle kasy!
-Wiem.. nie mamy z Lou nic na usprawiedliwienie..
-Dokładnie!
-Musimy zrobić kilka napadów... Nie mamy kasy ale musimy jakoś oddać kasę Brad'owi.
-Zayn wiem.. ale zrozumcie to dla mnie...
-Rozumiem.. nie mamy jednak dużo czasu.
-Dajcie mi jeden dzień żebym oswoiła się z tą myślą, dobrze? - spytałam zerkając na Malika. Mulat skinął głową i wyszedł z pokoju.
Nawet nie wiedziałam czy dam radę to zrobić.. Kradzież piwa to co innego. Wskoczyłam do łóżka i zawinęłam się w pościel. Wsłuchując się w głosy reszty domowników zasnęłam.
Jednak nie spałam długo... około 5:07. Wstałam z łóżka. Poczłapałam do kuchni. Nalałam sobie mleka i wolnym krokiem weszłam do salonu. Rzuciłabym się pewnie na kanapę ale chwilowo leżał na niej Zayn. Westchnęłam cicho i wróciłam do siebie. Pewnie siedzieli jeszcze chwilę a Malik'owi nie chciało się jechać w nocy do siebie a kto wie może jeszcze coś popili.. ale Louis nie pił by chyba przy Eleanor. Leżałam może pół godziny i nie mogłam zasnąć.
Ubrałam się i po spacerowałam do garażu Louis'a. Uwszednio zostawiłam na blacie kartkę. Otworzyłam małą skrzyneczkę na ścianie i wyjęłam jedne kluczyki. Usiadłam za kierownicą jednego z wielu samochodów Tommo. Otworzyłam drzwi od garażu i wyjechałam. Zerknęłam na zegarek 5:43 . Za wcześnie żeby jechać już do szkoły. Co mogę robić przez ten czas? Zaczęłam jeździć po okolicy. Zajechałam na znaną mi już ulicę. Całkiem nie świadomie tu dojechałam. Wyszłam z samochodu i oparłam się o niego. Patrzyłam na pomalowany białą farbą dom. Leniwym krokiem podeszłam do drzwi i zadzwoniłam. Otworzyłam mi gosposia.
-O pamiętam cię. Jesteś znajomą Nialla.. - powiedziała patrząc się na mnie.
-Tak.. przepraszam nie...
-Beth kto przyszedł? - usłyszałam głos blondyna. Po chwili pojawił się w otwartych drzwiach. Jego ubranie świadczyło że chyba dopiero wstał. Miał jedynie bokserki.. - O hej Angel..
-Cześć.. - powiedziałam dość nieśmiale jak zwykle.
-Wchodz.. - zaprosił mnie gestem do środka. Ja nadal stałam w miejscu.
-Wiesz Niall ja nawet nie wiem po co przyszłam... - zaczęłam powoli się cofać.
-No już nie marudz, chodź - wciągnął mnie za rękę do środka - jadłaś już śniadanie? - pokręciłam lekko głową.
-Co chcesz zjeść? Jajecznica, kanapki, płatki?
-Nie dziękuje nie jestem głodna.. - powiedziałam cicho.
-Angel co ty taka nie śmiała?
-Ja nie.. naprawdę nie wiem po co tu przyszłam.. - zakryłam twarz dłońmi i przetarłam oczy.
-Może żeby mi dotrzymać towarzystwa w drodze do szkoły? - zasugerował ze śmiechem.
-Niestety ale jestem samochodem...
-To go później jakoś odprowadzę a ciebie odwiozę do szkoły. Daj mi pięć minut tylko się ubiorę.. - nie czekając na moją odpowiedź popędził wzdłuż korytarza. Nie wiedząc co ze sobą zrobić stałam na środku salonu. Co ja tu w ogóle robię?
-Na pewno nie chcesz nic do jedzenia? Może do picia? - spytałam gosposia Niall'a.
-Nie dziękuje - uśmiechnęłam się lekko.
Boże.. czemu w ogóle tu pojechałam? Nie mogłam po prostu jeździć aż do 8? Musiałam tu zajechać?
-Już! - wpadł prawie na mnie Horan. Odwróciłam się do zegara na ścianie. 6:17 - No to słucham - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Znaczy że co?
-Czemu zawdzięczam twoją wizytę...
-Jeździłam po okolicy i jakoś tak tu przyjechałam.. nawet nie wiem czemu... - pokręciłam z politowaniem głową nad swoją własną głupotą.
-Ah tak..
-No... nie inaczej.. - spojrzałam na dziwnie śmiejącego się blondyna.
-No dobra, jedziemy do szkoły?
-No ale jest dopiero siedem naście po szóstej..
-Jazda stąd do szkoły zajmuje pół godziny... a chyba możesz zaczekać parę minut na lekcje..
-No tak.. - zgodziłam się z chłopakiem. Wziął jakieś pudełko z szafki w kuchni i wyciągnął w moją stronę - ciasteczko?
-Czy ty ciągle jesz? - zrobiłam wielkie oczy. No ile może?
-Ymm w sumie tak. To chcesz czy nie? Czekoladowe..
Wygrało moje uzależnienie od tego słodycza. Więc wzięłam dwa okrągłe ciacha i poszliśmy do samochodu Nialla. Wsiedliśmy do niego. Horan ruszył a ja wpatrywałam się w widok za oknem. Sięgnęłam do swojej torebki którą uwszednio zabrałam z samochodu którym przyjechałam do Niall'a i wyciągnęłam paczkę papierosów. Wyciągnęłam jednego i zaczęłam grzebać w torbie w poszukiwaniu zapalniczki. Nareszcie złapałam tę małą cholernicę i podpaliłam fajka. Horan zerknął na mnie i wyrwał mi go z ręki następnie wyrzucił za okno.
-Ej!
-Nie będzie palić przy mnie.. - powiedział stanowczo i wyciągnął mi z torby paczkę Marlboro i umieścił w schowku. Patrzyłam szeroko otwartymi oczami na zamknięty przez niego schowek.
-Jakim prawem..
-Palenie zabij.
-Ty też paliłeś!
-To co innego. Ty palisz nałogowo ja zapaliłem tylko raz.
-Od kiedy ty jesteś taki pewny siebie w mojej obecności co?
-A czy to ważne? Ważniejsze że w ogóle - pokręciłam zdenrewowana głową i poprawiłam włosy. Dalej jechaliśmy już w ciszy. Niall zatrzymał samochód przed szkołą. Wysiadłam z niego i podążyłam do budynku - A torebka? - zawołał za mną Horan. Strzeliłam się otwartą dłonią w czoło i zawróciłam się. Wyjęłam moją czarną torbę z jego ręki i czym prędzej weszłam do szkoły. Usiadłam zdyszana przed klasą od biologi. Zerknęłam na zegarek w komórce. jeszcze pięć minut do dzwonka. Rozglądałam się dookoła oglądając krążących po korytarzu uczniów. Moją uwagę przykuła Perrie z wianuszkiem swoich trzech koleżaneczek. Rzuciłam mi wściekłe spojrzenie. Na połowie jej twarzy kwitł piękny fioletowy siniec. Uśmiechnęłam się szeroko. Widać nie dało się tego ukryć podkładem. Wyciągnęłam w moim kierunku środkowy palec. A ja udałam że wstaje w jej stronę. Ona i jej koleżanki pisnęły i uciekły w przeciwną stronę.
Wybuchłam nie pohamowanym śmiechem. Odwróciłam głowę a obok mnie siadał Payne.
-O cześć Liam! - wydukałam nadal roześmiana. Mój humor udzielił mu się ale on jedynie się uśmiechnął.
-Ymm hej Angel z czego się śmiejesz?
-Z Perrie i jej koleżanek..
-Ciekawe.. no a co z naszymi korepetycjami?
-O ja cie! Zapomniałam kompletnie..
-No to kiedy?
-Wiesz nie mam za bardzo czasu w tym tygodniu..
-Odezwij się jak będziesz miała.. - podniósł się z podłogi i wszedł do klasy. Gdy rozgrzmiał dzwonek również tam poszłam. Usiadłam na końcu sali i położyłam głowę na ławce opierając ją przy okazji na rękach. Usłyszałam szuranie odsuwanego krzesła. Otworzyłam jedno oko i spojrzałam na blondyna.
-Czego? - spytałam ponownie zamykając oczy.
-Nie no sorry ale martwię się o ciebie jak chodzi o te papierosy..
-Rozumiem.. oddaj mi je będziemy kwita..
-Nie oddam ci ich..
-Ale one są moje!
-Palenie zabija..
-No ale!
-Proszę cię An..
-AN? - zrobiłam wielkie oczy.
-Coś nie tak?
-Nie tylko to zdrobnienie.. - powiedziałam już trochę ciszej.
-Nie podoba ci się? Mam tak do ciebie nie mówić?
-Nie tylko.. Tak mówiła do mnie Mama i siostra..
-Ty masz siostrę? - zdziwił się Niall.
-Miałam. W ogóle skończmy ten temat proszę..
-Tak jasne.. przepraszam.. - wstał i zostawił mnie samą z moimi myślami. Nie powinnam wspominać o siostrze.. Nauczycielka weszła do sali a dziesięć minut po niej do sali wpadli Zayn i Louis.
-Angel kurde mówi jak wychodzisz! - zawołał Lou widząc mnie w ławce. Cała klasa roześmiała się ale Zayn zgromił ich wzrokiem. Od razu ucichli. Usiedli obok mnie. Tak właściwie to Zayn obok mnie a Lou w ławce dalej.
-Martwiliśmy się o ciebie. Mogłaś nam powiedzieć że jedziesz wcześniej! - powiedział Malik patrząc na mnie z wyrzutem.
-Nie muszę wam się ze wszystkiego tłumaczyć!
-Musisz zwarzając na naszą obecną sytuację! - podniósł głos Tommo.
-Panie Tomlinson skoro ma Pan tyle do powiedzenia to zapraszam do odpowiedzi! - usłyszeliśmy głos wychowaczyni.
-Ta już biegnę... - mruknął.
-Nie wróżę panu dobrej oceny z biologi.
-To może niech pani zostanie wróżką na nocnym kanale w tv, hmm? - chamskim tonem powiedział Louis. Choć zaczęłam się trochę śmiać mimo tego że byłam na nich wściekła.

***
Witajcie! 
Dłuższy się udał :) 
Mam szczerą nadzieje że wam się podoba.. 
Przepraszam za wszelkie błędy ale po prostu zaraz zasnę i ledwo literki widzę xD 
Bardzo dziękuje za komentarze pod ostatnim postem.. Było mi przemiło je czytać..

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 9

***Eleanor***

-Emm.. mogę wiedzieć o co chodzi? Bo naprawdę zaczynam się bać..  - powiedziałam szeptem. Po cichu podeszłam do Louis'a i go przytuliłam.
-Angel schowaj ją gdzieś.. - Lou odsunął się trochę od mnie. Angel złapała mnie za nadgarstek. Szłyśmy korytarzykiem jeżeli dobrze pamiętam to był kierunek do gabinetu Louis'a - Nie Angel tam jest sejf! - W tym samym momencie Zayn otworzył drzwi, Angel wepchnęła mnie do pomieszczenia i szybko zamknęła za nami drzwi. Nerwowo rozglądała się po pokoju. Jej wzrok padł na szafę.
-Eleanor schowaj się tu i nie piśnij słowa jasne? - wepchnęła mnie do wielkiej szafy zabudowanej w ścianie.
-No ale..
-El ja mówię serio jeżeli chcesz tego wieczoru wyjść cało z tego domu to po prostu bądź cicho! - zasunęła brązowe drzwiczki od szafy i podeszła do drzwi. Do pokoju wparował dość wysoki postawny mężczyzna i dwóch innych a za nimi Louis i Zayn.
-To gdzie jest towar? - spytał ten pierwszy.
-Już poczekaj chwilę.. - Tommo podszedł do ściany, odsunął obraz a za nim były szare nie duże drzwiczki. Wykręcił kod i otworzył sejf. Jego mina momentalnie zmieniła się w przerażoną. Angel też to zauważyła, podeszła do mojego chłopaka i zerknęła mu przez ramię. Po chwili miała identyczną minę co Lou.
-Jakiś problem Tomlinson?
-Chyba niestety tak Brad... - zaczął powoli Louis. "Brad" zrobił dziwną minę i zajrzał do sejfu.
-Gdzie mój towar?! - sama byłam przerażona jego głosem a co dopiero oni. Dopiero zauważyłam że w drzwiach stoi oparty jeszcze jeden chłopak. Może ten Brad nie lubi sobie brudzić rąk i wziął trójkę chłopaków na Lou, Zayn'a i Angel?
-Mieliśmy dzisiaj włamanie.. nie sprawdziliśmy.. - próbował się tłumaczyć Louis. Brad skinął jedynie ręką a dwóch facetów przygwoździło Zazę i Tommo do ściany - Znajdzie się! - mówił chaotycznie Louis. Nigdy nie widziałam go tak przerażonego, w ogóle myślałam że on niczego się nie boi. Zayn nic nie mówił tak samo jak Angel. Stała pod ścianą taksując przerażonym spojrzeniem Brada i tego chłopaka w drzwiach, choć tamtego bała się mniej.
-Wiecie co? Nie za bardzo mi się to podoba.. Josh.. - gestem dłoni przywołał chłopaka. I wskazał na Angel, "Josh" z uśmiechem psychopaty szedł w jej stronę. Złapał ja za ramiona, patrzyła na niego bardziej z pogardą niż ze strachem - Albo towar albo kasa... Dan, Jon - jak na komendę zaczęli katować chłopaków. Zaczęłam cicho szlochać, widząc jak jeden z nich bije Louis'a - Stop. Macie tydzień - tamci rzucili na wpół-nieprzytomnego Zayn'a i w ogóle nie przytomnego Louis'a na podłogę. Josh nadal nie jednak nie puścił Angel. Zamachnął się i uderzył ją mocno w twarz. Wpadła z rozmachem na ścianę i opadła bezwładnie. Brad podbiegł do Josh z błyskiem mordercy w oku - Nie waż się więcej podnieść ręki na Angel! - zaszlochałam głośniej widząc Angel pod ścianą a po chwili do drzwi szafy zbliżył się Brad. Wcisnęłam się mocniej w płaszcze by nie mógł mnie zobaczyć. I tak po prostu sobie poszedł, usłyszałam tylko trzask drzwi wejściowych. Odczekałam sekundę żeby się upewnić że wyszli i wybiegłam z szafy i dopadłam do Angel.
-Angel... Angel... - potrząsnęłam nią lekko. Otworzyła powoli oczy. Wyprostowała się i przy okazji skrzywiła z bólu. Spojrzała na nieprzytomnych chłopaków i mimo pewnie wielkiego bólu wstała i podeszła do Zayn'a a ja do Louis'a - Musicie jechać do szpitala... - powiedziałam cicho próbując zbudzić Lou.
-Nie możemy.. - powiedziała Angel klękając przy Maliku.
-Czemu? Musicie chłopcy są skatowani a ty..
-Musielibyśmy tłumaczyć jak to się stało, przecież ty byś nas nie pobiła - uśmiechnęła się słabo.
-No ale.. - starałam się ją przekonać do tego szpitala ale jej się chyba nie da.
-Eleanor poradzimy sobie! Nie raz radziliśmy sobie w takich sytuacjach..
-Czyli było więcej takich akcji?
-Zaraz ci powiem tylko przynieś mi dwa mokre ręczniki okej? - skinęłam szybko głową i pobiegłam do łazienki. Przyniosłam to o co prosiła i powiedziała żebym zrobiła z tego okład dla Louis'a.
-To ile mniej więcej razy musieliście się nawzajem reanimować? - spytałam okrywając zakrwawione czoło Louis'a ręcznikiem.
-Oj dużo.. a to ktoś nie mógł się pogodzić z tym że przegrał wyścig z Louis'em lub Zayn'em, ewentualnie na odwrót. Chłopcy źle znoszą porażkę, dlatego tak często wygrywają - uśmiechnęła się.
-A ciebie tez trzeba ratować?
-No pewnie - zaśmiała się. Nie widzę nic śmiesznego raczej... - lubię się bić.. a gdy się jeszcze upije to mnie muszą trzymać Zaza albo Tommo żebym nie zabiła jak mnie ktoś w tyłek klepnie, a że faceci często oddają więc wiesz..
Louis zaczął się ruszać.
-Ale kurwa boli, o ja pierdole... - jęczał próbując usiąść.
-Louis? - zaczęła załamanym tonem Angel - Jak my zdobędziemy towar albo kase w tydzień?
-Angel ja nie wiem... - pokręcił lekko głową.
-Ja mam pomysł.. - Zayn wstał i usiadł w fotelu przy biurku. Tak jak wszyscy krzywiąc sie trochę z bólu.
-Zamieniamy się w słuch - powiedziała z nadzieją Angel.
-Nie mogę mówić przy niej - wskazał na mnie.
-Zayn przestań już - powiedział znużony Louis.
-Nie, okej wyjdę.. zrobię coś do jedzenia dobrze? - nie czekając na odpowiedź wyszłam z pomieszczenia i udałam się do kuchni.

***Angel***

-Mogłeś przy niej powiedzieć, po tym co ona teraz widziała... - powiedziałam do Zayn'a.
-Nie ważnie. Przedstaw nam ten swój genialny plan.. - przegadał mnie Louis. Zayn uniósł znacząco brwi. Czy ja o czymś nie wiem? Louis pokręcił głową trochę rozbawiony.
-O co chodzi?? Jak ja nie nawiedzę nie wiedzieć o co chodzi!
-Możemy ukraść - powiedział Zayn z szelmowskim uśmieszkiem.
-Co? - byłam oszołomiona. Strzeliłam się po czole - przecież mamy jeszcze kasę z wyścigów i tak dalej.. nie musimy.. - nie skończyłam gdy zobaczyłam miny chłopaków - znów o czymś nie wiem? Chodzi o kasę?
-No bo my z Zayn'em byliśmy ostatnio w kasynie.. i...
-Żarty sobie robicie? Przepuściliście całą kasę?! Tę wspólną na wszelki wypadek też?! - Zayn skinął lekko głową. Myślałam że ich pozabijam.
-Angel ale co to dla ciebie ukraść.. a co było dzisiaj?
-To co innego!
-To to samo Angel tylko że to będą pieniądze...
-Ja nie mogę! - chciało mi się płakać.. w jakie my się kłopoty wplątaliśmy..

***
Rozdział wyjątkowo wcześniej :) 
Przepraszam że taki krótki xd
Jednak chyba nie wyszedł najgorzej c:
Bardzo dziękuje Patrycja :) za komentarz.. nawet nie wiesz ile znaczy dla mnie twoja opinia :)
Wszystkim innym również dziękuje że komentujecie moje opowiadanie..