Zamknęłam się w pokoju i słuchałam muzyki. Ze słuchawek sączyła się piosenka "Smells like teen spirit" Nirvany. Siedziałam na łóżku oparta o jego bok. Wpatrywałam się w półke ze zdj moimi i chłopaków. Nawet nie zauważyłam ani nie usłyszałam jak obok mnie siada Zayn. Wyjął mi jedną słuchawkę z ucha sam zaczął słuchać jednego z moich ulubionych utworów tego zespołu.
-Myślałem że już ci przeszła faza na grunge..
-Nirvana nigdy mi nie przejdzie - opowiedziałam wyrywając mu słuchawkę. Malik wziął moją komórkę i wyłączył ją. I tym samym wyłączył moją muzykę. Rzuciłam mu wkurzone spojrzenie ale jakby go minęło.
-Angel wiem że jesteś na nas zła.. - miałam właśnie rzucić mu jakąś obelgę gdy wszedł mi w słowo - i masz prawo. Ale my z Louis'em...
-Ja nie rozumiem jak mogliście przepuścić tyle kasy!
-Wiem.. nie mamy z Lou nic na usprawiedliwienie..
-Dokładnie!
-Musimy zrobić kilka napadów... Nie mamy kasy ale musimy jakoś oddać kasę Brad'owi.
-Zayn wiem.. ale zrozumcie to dla mnie...
-Rozumiem.. nie mamy jednak dużo czasu.
-Dajcie mi jeden dzień żebym oswoiła się z tą myślą, dobrze? - spytałam zerkając na Malika. Mulat skinął głową i wyszedł z pokoju.
Nawet nie wiedziałam czy dam radę to zrobić.. Kradzież piwa to co innego. Wskoczyłam do łóżka i zawinęłam się w pościel. Wsłuchując się w głosy reszty domowników zasnęłam.
Jednak nie spałam długo... około 5:07. Wstałam z łóżka. Poczłapałam do kuchni. Nalałam sobie mleka i wolnym krokiem weszłam do salonu. Rzuciłabym się pewnie na kanapę ale chwilowo leżał na niej Zayn. Westchnęłam cicho i wróciłam do siebie. Pewnie siedzieli jeszcze chwilę a Malik'owi nie chciało się jechać w nocy do siebie a kto wie może jeszcze coś popili.. ale Louis nie pił by chyba przy Eleanor. Leżałam może pół godziny i nie mogłam zasnąć.
Ubrałam się i po spacerowałam do garażu Louis'a. Uwszednio zostawiłam na blacie kartkę. Otworzyłam małą skrzyneczkę na ścianie i wyjęłam jedne kluczyki. Usiadłam za kierownicą jednego z wielu samochodów Tommo. Otworzyłam drzwi od garażu i wyjechałam. Zerknęłam na zegarek 5:43 . Za wcześnie żeby jechać już do szkoły. Co mogę robić przez ten czas? Zaczęłam jeździć po okolicy. Zajechałam na znaną mi już ulicę. Całkiem nie świadomie tu dojechałam. Wyszłam z samochodu i oparłam się o niego. Patrzyłam na pomalowany białą farbą dom. Leniwym krokiem podeszłam do drzwi i zadzwoniłam. Otworzyłam mi gosposia.
-O pamiętam cię. Jesteś znajomą Nialla.. - powiedziała patrząc się na mnie.
-Tak.. przepraszam nie...
-Beth kto przyszedł? - usłyszałam głos blondyna. Po chwili pojawił się w otwartych drzwiach. Jego ubranie świadczyło że chyba dopiero wstał. Miał jedynie bokserki.. - O hej Angel..
-Cześć.. - powiedziałam dość nieśmiale jak zwykle.
-Wchodz.. - zaprosił mnie gestem do środka. Ja nadal stałam w miejscu.
-Wiesz Niall ja nawet nie wiem po co przyszłam... - zaczęłam powoli się cofać.
-No już nie marudz, chodź - wciągnął mnie za rękę do środka - jadłaś już śniadanie? - pokręciłam lekko głową.
-Co chcesz zjeść? Jajecznica, kanapki, płatki?
-Nie dziękuje nie jestem głodna.. - powiedziałam cicho.
-Angel co ty taka nie śmiała?
-Ja nie.. naprawdę nie wiem po co tu przyszłam.. - zakryłam twarz dłońmi i przetarłam oczy.
-Może żeby mi dotrzymać towarzystwa w drodze do szkoły? - zasugerował ze śmiechem.
-Niestety ale jestem samochodem...
-To go później jakoś odprowadzę a ciebie odwiozę do szkoły. Daj mi pięć minut tylko się ubiorę.. - nie czekając na moją odpowiedź popędził wzdłuż korytarza. Nie wiedząc co ze sobą zrobić stałam na środku salonu. Co ja tu w ogóle robię?
-Na pewno nie chcesz nic do jedzenia? Może do picia? - spytałam gosposia Niall'a.
-Nie dziękuje - uśmiechnęłam się lekko.
Boże.. czemu w ogóle tu pojechałam? Nie mogłam po prostu jeździć aż do 8? Musiałam tu zajechać?
-Już! - wpadł prawie na mnie Horan. Odwróciłam się do zegara na ścianie. 6:17 - No to słucham - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Znaczy że co?
-Czemu zawdzięczam twoją wizytę...
-Jeździłam po okolicy i jakoś tak tu przyjechałam.. nawet nie wiem czemu... - pokręciłam z politowaniem głową nad swoją własną głupotą.
-Ah tak..
-No... nie inaczej.. - spojrzałam na dziwnie śmiejącego się blondyna.
-No dobra, jedziemy do szkoły?
-No ale jest dopiero siedem naście po szóstej..
-Jazda stąd do szkoły zajmuje pół godziny... a chyba możesz zaczekać parę minut na lekcje..
-No tak.. - zgodziłam się z chłopakiem. Wziął jakieś pudełko z szafki w kuchni i wyciągnął w moją stronę - ciasteczko?
-Czy ty ciągle jesz? - zrobiłam wielkie oczy. No ile może?
-Ymm w sumie tak. To chcesz czy nie? Czekoladowe..
Wygrało moje uzależnienie od tego słodycza. Więc wzięłam dwa okrągłe ciacha i poszliśmy do samochodu Nialla. Wsiedliśmy do niego. Horan ruszył a ja wpatrywałam się w widok za oknem. Sięgnęłam do swojej torebki którą uwszednio zabrałam z samochodu którym przyjechałam do Niall'a i wyciągnęłam paczkę papierosów. Wyciągnęłam jednego i zaczęłam grzebać w torbie w poszukiwaniu zapalniczki. Nareszcie złapałam tę małą cholernicę i podpaliłam fajka. Horan zerknął na mnie i wyrwał mi go z ręki następnie wyrzucił za okno.
-Ej!
-Nie będzie palić przy mnie.. - powiedział stanowczo i wyciągnął mi z torby paczkę Marlboro i umieścił w schowku. Patrzyłam szeroko otwartymi oczami na zamknięty przez niego schowek.
-Jakim prawem..
-Palenie zabij.
-Ty też paliłeś!
-To co innego. Ty palisz nałogowo ja zapaliłem tylko raz.
-Od kiedy ty jesteś taki pewny siebie w mojej obecności co?
-A czy to ważne? Ważniejsze że w ogóle - pokręciłam zdenrewowana głową i poprawiłam włosy. Dalej jechaliśmy już w ciszy. Niall zatrzymał samochód przed szkołą. Wysiadłam z niego i podążyłam do budynku - A torebka? - zawołał za mną Horan. Strzeliłam się otwartą dłonią w czoło i zawróciłam się. Wyjęłam moją czarną torbę z jego ręki i czym prędzej weszłam do szkoły. Usiadłam zdyszana przed klasą od biologi. Zerknęłam na zegarek w komórce. jeszcze pięć minut do dzwonka. Rozglądałam się dookoła oglądając krążących po korytarzu uczniów. Moją uwagę przykuła Perrie z wianuszkiem swoich trzech koleżaneczek. Rzuciłam mi wściekłe spojrzenie. Na połowie jej twarzy kwitł piękny fioletowy siniec. Uśmiechnęłam się szeroko. Widać nie dało się tego ukryć podkładem. Wyciągnęłam w moim kierunku środkowy palec. A ja udałam że wstaje w jej stronę. Ona i jej koleżanki pisnęły i uciekły w przeciwną stronę.
Wybuchłam nie pohamowanym śmiechem. Odwróciłam głowę a obok mnie siadał Payne.
-O cześć Liam! - wydukałam nadal roześmiana. Mój humor udzielił mu się ale on jedynie się uśmiechnął.
-Ymm hej Angel z czego się śmiejesz?
-Z Perrie i jej koleżanek..
-Ciekawe.. no a co z naszymi korepetycjami?
-O ja cie! Zapomniałam kompletnie..
-No to kiedy?
-Wiesz nie mam za bardzo czasu w tym tygodniu..
-Odezwij się jak będziesz miała.. - podniósł się z podłogi i wszedł do klasy. Gdy rozgrzmiał dzwonek również tam poszłam. Usiadłam na końcu sali i położyłam głowę na ławce opierając ją przy okazji na rękach. Usłyszałam szuranie odsuwanego krzesła. Otworzyłam jedno oko i spojrzałam na blondyna.
-Czego? - spytałam ponownie zamykając oczy.
-Nie no sorry ale martwię się o ciebie jak chodzi o te papierosy..
-Rozumiem.. oddaj mi je będziemy kwita..
-Nie oddam ci ich..
-Ale one są moje!
-Palenie zabija..
-No ale!
-Proszę cię An..
-AN? - zrobiłam wielkie oczy.
-Coś nie tak?
-Nie tylko to zdrobnienie.. - powiedziałam już trochę ciszej.
-Nie podoba ci się? Mam tak do ciebie nie mówić?
-Nie tylko.. Tak mówiła do mnie Mama i siostra..
-Ty masz siostrę? - zdziwił się Niall.
-Miałam. W ogóle skończmy ten temat proszę..
-Tak jasne.. przepraszam.. - wstał i zostawił mnie samą z moimi myślami. Nie powinnam wspominać o siostrze.. Nauczycielka weszła do sali a dziesięć minut po niej do sali wpadli Zayn i Louis.
-Angel kurde mówi jak wychodzisz! - zawołał Lou widząc mnie w ławce. Cała klasa roześmiała się ale Zayn zgromił ich wzrokiem. Od razu ucichli. Usiedli obok mnie. Tak właściwie to Zayn obok mnie a Lou w ławce dalej.
-Martwiliśmy się o ciebie. Mogłaś nam powiedzieć że jedziesz wcześniej! - powiedział Malik patrząc na mnie z wyrzutem.
-Nie muszę wam się ze wszystkiego tłumaczyć!
-Musisz zwarzając na naszą obecną sytuację! - podniósł głos Tommo.
-Panie Tomlinson skoro ma Pan tyle do powiedzenia to zapraszam do odpowiedzi! - usłyszeliśmy głos wychowaczyni.
-Ta już biegnę... - mruknął.
-Nie wróżę panu dobrej oceny z biologi.
-To może niech pani zostanie wróżką na nocnym kanale w tv, hmm? - chamskim tonem powiedział Louis. Choć zaczęłam się trochę śmiać mimo tego że byłam na nich wściekła.
***
Witajcie!
Dłuższy się udał :)
Mam szczerą nadzieje że wam się podoba..
Przepraszam za wszelkie błędy ale po prostu zaraz zasnę i ledwo literki widzę xD
Bardzo dziękuje za komentarze pod ostatnim postem.. Było mi przemiło je czytać..
super ! *__*
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://black--is--beauty.blogspot.com/
Bum cyk cyk nominuję cię do Liebster Award więcej info u mnie na blogu --->http://you-are-my-life-fan-fiction.blogspot.com/ w zakładce Libster Award
OdpowiedzUsuńAle mnie to wciągnęło. Pisz! Jak najwięcej. Czekam na dalszy ciąg :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Genialne jak zwykle *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na next i zapraszam do mnie :*
http://zgonboonedirection.blogspot.com/ :)))
Jejku swietny ale zastanawiałam się z kim będzie Angel... dawaj pisz coś o miłości ok? :D Nic nie narzucam, może masz już w głowie ułożony plan jak to ma się potoczyć, ale jak nie, to proszę napisz coś romantycznego *-*
OdpowiedzUsuńMidnight-memories-story-of-us.blogspot.com