wtorek, 14 stycznia 2014

Rozdział 11

Po skończonych lekcjach maszerowałam z chłopakami i Eleanor. Tak jak zwykle sięgnęłam do torby w poszukiwaniu papierosów i znalazłam jedną wielką pustkę. Przystanęłam i przymknęłam oczy przypominając sobie że Niall ma moją paczkę.
-Coś się stało Angel? - spytał Louis gdy zauważył że stoję w miejscu.
-Macie fajki?
-Tak jasne.. - Tommo podał mi swoją paczkę, wyjęłam jednego i odpaliłam. Zaciągnęłam się kilka razy i oddałam paczuszkę Lou. El patrzyła na mojego papierosa dziwnym wzrokiem. Wyciągnęłam fajka w jej stronę. Pokręciła głową jak bym jej co najmniej bombę chciała podać.
-Ellie nie pali.. - objął ją ramieniem Louis. Szłam za nimi powoli zaciągając się papierosem gdy przed nami jak z pod ziemi wyrósł Colin. Mój kuzyn.
-Cześć Angel - uśmiechnął się szeroko chłopak. Był dwa lata starszy ode mnie.
-Hej..
-Ty palisz?
-Przyszedłeś zapytać o to? - spytałam zaciągając się ostentacyjnie.
-W sumie nie. Mam dla ciebie zaproszenie na ślub twojego taty...
-Nie kończ błagam!
-Wybacz muszę..
-Od dzisiaj robisz za posłańca? - spojrzałam na moje towarzystwo - Poczekaj chwilkę - powiedziałam do mojego kuzyna. Podeszłam do Louis'a i Zayn'a - Wracajcie już.. ja później przyjadę okej? - oni skinęli głową a ja znów stanęłam przy Colin'ie.
-No niestety tak.. Wysłałby ci sam zaproszenie ale po prostu nie wie gdzie obecnie zamieszkujesz... - wyciągnął w moją stronę białą kopertę. Westchnęłam ciężko i wzięłam ją od niego. Skończyłam papierosa i rzuciłam go na ziemie. Colin spojrzał na niego i zgasił butem.
-Ehh no dobra.. dzięki..
-Przyjdziesz? - spytał przeczesując swoje czarne włosy.
-Może się zastanowię.. no wiesz pokłóciłam się z nimi ostatnio..
-Rozumiem.. - pokiwał lekko głową - Dobra. Mam nadzieje do zobaczenia.. - uśmiechnął się i wsiadł do czarnego jeepa. A ja zaczęłam się rozglądać za prowizorycznym środkiem transportu. Wypatrzyłam jeden samochód i wsiadłam do niego. Czym zwróciłam na siebie zdezorientowany wzrok blondyna.
-Emm Angel?
-Musze się jakoś dostać do samochodu który stoi pod twoim domem.. - obejrzałam się do tyłu i zobaczyłam Styles'a - Siema - mrugnęłam do niego.
-A od kiedy ty wozisz naszą Angel i czemu ja o tym nie wiem? - spytał loczek Niall'a. Horan westchnął i bez słowa zaczął wyjeżdżać z parkingu - Mniejsza. Co tam u ciebie ? - spytał mnie Harry.
-A nic ciekawego.. - zobaczyłam że schowek w którym ukryte były moje papierosy jest otwarty. Szybkim ruchem wyciągnęłam prostokąt. Styles wybuchł śmiechem a Niall patrząc co trzymam w ręce prawie rzucił się na mnie.
-Oddaj! - schowałam paczkę za plecami i wytknęłam mu język.
-Patrz na drogę! - krzyknęłam i wskazałam palcem przednią szybę. Harry prawie turlał się ze śmiechu na tylnich siedzeniach. Łapał się za brzuch i starał opanować. Patrzyłam się na niego szeroko otwartymi oczami.
-No co? - spytał Hazza dysząc i szeroko się uśmiechając.
-A nic.. - odwróciłam się w stronę ulicy. Już dojechaliśmy! Ale szybko.. - Dzięki za podwózkę! - wysiadłam i pognałam do samochodu Louis'a. Po jakimś czasie z piskiem opon zatrzymałam się pod domem Tommo. Podczas drogi przemyślałam kilka spraw. Wpadłam do salonu i spojrzałam na zebranych - Louis jestem gotowa.. możemy TO zrobić nawet dziś wieczór... - mówiąc "TO" miałam na myśli napad jakby ktoś miał wątpliwości. Na przykład takie jak Eleanor tylko nie miała odwagi powiedzieć tego na głos.
-Cieszę się Angel.. - skinął głową. Po godzinie Louis i Zayn wyjaśnili mi plan który opracowali już wczoraj. Kazali przebrać mi się na czarno i spiąć włosy bym mogła założyć kominiarkę.
Teraz staliśmy przed jednym z małych sklepików.
-Angel zostajesz w samochodzie. Gdy wyjdziemy ze sklepu i wsiądziemy do auta odjeżdżasz jak najszybciej. Jasne? - Louis mówił bardzo szybko ale i tak dopiero po chwili dotarło do mnie że siedzę w samochodzie i na nich czekam.
-Że co? Mam tu zostać?!
-Tak..
-No ale.. - nie zdążyłam nic powiedzieć bo wysiedli z samochodu. Czekałam może parę minut a rozległ się alarm w sklepie. To działo się strasznie szybko. Paręnaście metrów dalej usłyszałam policyjne syreny. Jakoś strasznie szybko działają. Zaza i Lou wpadli do samochodu.
-Jedź! - wydarł się Zayn a ja cisnęłam pedał gazu że się pewnie kurzyło. Obejrzałam się na chłopaków. Siedzieli na tylnich siedzeniach. Louis trzymał torbę. Oddychali strasznie szybko.
-Nie jedź do domu. Na wszelki wypadek.
-To gdzie mam niby jechać?! - nawet nie wyszłam z samochodu a ciśnienie skoczyło mi jakbym tam z nimi była.
-Do tamtego lasu.. - wskazał tłum drzew przed nami. Posłusznie zajechałam tam. Stanęłam parędziesiąt metrów od głównej drogi. Zajrzał do torby.
-Ile? - spytałam patrząc na jego minę.
-Około 500...
-A tak w ogóle ile musimy oddać Brad'owi?
-10 000 $...
-Co kurwa? - ja pierdole przecież nie zdążymy w tydzień..
-Tysiąc na jeden jebany kilogram! - Zayn zakrył twarz dłońmi i przetarł po buzi.
-Czyli jeszcze tylko 9 500 $.. - powiedziałam załamana.
-Angel to nie jest kurwa śmieszne! - krzyczał do mnie Zayn.
-No przecież wiem! Nie drzyj się na mnie.
-Dobra.. jedź do domu... - powiedział równie załamany Louis masując sobie nos przy końcikach oczu. Po pół godzinie byliśmy prawie pod domem. Wysiadłam z samochodu i zaczęłam iść w stronę domu. Na schodkach siedziała jakaś dziewczyna. I nie była to El...
-Louis, Zayn! - zawołałam ich i tym samym zwróciłam na siebie uwagę tej osoby. Chłopacy szybko wysiedli.
-Co jest? - spytał Lou stając obok mnie. Wskazałam na blondynkę siedzącą na schodach - Lottie? Co ty tu robisz?
-On ją zna? - spytałam Zazę. Skinął tylko głową.
-Ja..ja.. - jąkała się dziewczyna.
-Dobra - Lou przejechał dłonią po włosach i zaczął iść do drzwi, uchylił je i gestem zaprosił "Lottie" do
domu - wchodźcie.. - Po chwili wszyscy byli w salonie. Dziewczyna siedziała skulona na fotelu wpatrując się w nas wielkimi oczami.
-Przyniosę coś do pica.. - poszłam do kuchni i zaczęłam robić herbatę. Za mną po maszerowali Louis i Zayn - Kto to jest?
-Moja siostra.. - westchnął lekko Tommo.
-Czemu ja nawet nie wiem że masz siostrę?
-Nawet cztery - podrapał się po głowie - nie licząc przyrodniej..
-CO?
-Ja tylko trzy..
-Ja cię.. wy wiecie że miałam siostrę a ja w ogóle o was nic nie wiem!

-Angel to nie ważne..
-Zayn ją zna?
-Znam je wszystkie.. - powiedział mulat. Rzuciłam im wściekłe spojrzenie. Znamy się już długo więc dobrze było by wiedzieć takie rzeczy jak rodzeństwo!
-Dobra.. zanieście tą herbatę.. - powiedziałam zrezygnowana i podałam im cztery kubki. Posłusznie udali się do salonu. Poszłam za nimi i usiadłam na przeciw Lottie. Obejmowała dłońmi naczynie z parującą herbatą - Jestem Angel..
-Wiem.. - spojrzałam na nią zdziwiona i rzuciłam podobne spojrzenie Lou. Ten tylko wzruszył ramionami.
-A skąd?
-Louis mi o tobie opowiadał..
-No dobra jestem winny! A teraz Lottie co się stało? - spytał zmieniając temat zanim go zabije.
-Pokłóciłam się z mamą.. - Tommo westchnął - i przyszłam się spytać czy mogę u ciebie jakiś czas zostać..
-Charlotte.. to nie jest najlepsza pora..
-Nie wrócę do domu...
-Lottie proszę cię... nie jesteśmy teraz w zbyt dobrej sytuacji..
-To gdzie mam iść?
-Do mamy.
-Nie! - rzuciła wzburzonym tonem - wrócę jak z nią pogadasz..
-Wiesz że nie tylko ja nie chce ale ona sama też.. Sama mnie wyrzuciła..
-Ale teraz nie jest już zła..
-Charlotte, Zayn odwiezie cię do domu.
-Louis proszę cie!
-Nie będę się z tobą kłócił. To dla twojego dobra..
-Jasne.. - burknęła. Ruszyła do drzwi. Malik poszedł za nią i później było słychać odjeżdżające auto.
-Urocza istota - powiedziałam śmiejąc się.
-Proszę cię Angel nie zaczynaj..
-Nie zaczynam tylko mówię że fajna jest... a charakterek to po bracie chyba ma.. - wybuchłam śmiechem a Lou rzucił mi zmęczone spojrzenie.
-Jutro środa?
-Tak..
-Idę pomyśleć nad czymś lepszym niż te cholerne nic nie dające sklepiki.. - zamknął się w swojej sypialni. Usiadłam przed telewizorem i włączyłam wiadomości.
"Dziś w nocy był napad na mały lokalny sklep.. Sprawcy zostali nagrani na kamery, niestety ich twarze były zakryte kominiarkami...
Tępym wzrokiem patrzyłam się w telewizor. Szybcy są że od razu w wiadomościach jest podane to co zrobiliśmy. Zgasiłam telewizor i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i próbowałam zasnąć. I nagle usłyszałam dźwięk wiadomości.
"Przyjedz jutro do klubu Monster mam dla ciebie pewną propozycję. Brad"
 i po chwili kolejną 
"Bądź sama nie zabieraj chłopaków i ubierz coś ładnego.."
Co on niby może mi za proponować? Zaczęłam się denerwować. Muszę tam iść. Leżałam dłuższą chwilę i nie mogłam zasnąć.

***
Duużo wcześniej gdyż zapewne jak moja mama zobaczy oceny nie będę mogła się dotknąć do komputera do 2017 roku.. No ale mam nadzieje że wam się podoba. Przepraszam że na razie nie ma nic romantycznego ale po staram się żeby w ciągu 2 rozdziałów już coś było... 
Dacie radę 6 kom dla Angel? 

9 komentarzy: