Obudził mnie uporczywy i niekończący się dzwonek telefonu. To była chyba komórka Angel. Rękami oplatała mój brzuch i trzymała głowę na mojej klatce piersiowej. Starałem delikatnie zdjąć jej ręce i wstać ale miała dość mocny uścisk, a jeżeli już udało mi sie wyplątać z jej objęć to szybko przytulała się mocniej. Westchnąłem. An otworzyła troszeczkę oczy i spojrzała na mnie. Jej twarz wyrażała tylko zdziwienie.
-Mam dwa pytania - odparła nadal nie odsuwając się ode mnie ani o centymetr - Co ja tu robię? Bo mam tylko przebłyski wczorajszego wieczoru... - nareszcie uwolniła mnie ze swojego uścisku.
-A drugie? - spytałem siadając na łóżku.
-Czemu mam na sobie jedynie stanik do cholery?! - siedziała na wprost mnie oczekując odpowiedzi.
-No więc... Zaprosiłaś mnie wczoraj na imprezę, byłaś wstawiona i to bardzo. Louis i Zayn powiedzieli że jesteś w niebezpieczeństwie i kazali mi cię z tamtąd zabrać. Przywiozłem cię więc tutaj... - wzruszyłem ramionami i wstałem z łóżka. Wyciągnąłem z szafy nową koszulkę, po wczorajszym wieczorze spałem już bez niej. Włożyłem ją przez głowę. Angel przypatrywała się każdemu mojemu ruchowi, schyliłem się i podniosłem z podłogi jej bluzeczkę. Wyciągnęła rękę po czarny materiał, podałem jej go.
-Okej, to pozostaje pytanie czemu moja bluzka leżała na podłodze a nie na mnie.. - spojrzała na mnie wyczekująco. Co tu powiedzieć żeby nie dostać w twarz?
-Było ci gorąco w nocy więc zdjęłaś... - kłamstwo wypłynęło z moich ust i na wszelki wypadek przesunąłem się bliżej drzwi.
-Taa jasne bo ci uwierzę. Dlatego zdjęłam bluzkę a na przykład nie spodnie? Kogo ty chcesz oszukać, co? - zmrużyła oczy i zaczęła się kierować w moją stronę. Stanęła przede mną.
-Nie no co ty Angel... - pokręciłem szybko głową.
-Powiedzmy że mogę ci uwierzyć, bo jeżeli to nie prawda to nie chce wiedzieć czemu zdjęłam to bluzkę - przymknęła lekko oczy a gdy je otworzyła wyminęła mnie i chciała wyjść z pokoju - Ekhm? No to jeszcze jedno pytanko... Czemu te drzwi są zamknięte? - spojrzała na mnie podejrzliwie. Przekręciłem kluczyk w drzwiach. An bez słowa wyszła z pokoju. A w głowie błysnęła mi bardzo ważna sprawa.
-O cholera! - wybiegłem z pokoju za dziewczyną. Stała już w kuchni na przeciwko brunetki.
-Ymm Niall? Nie poznałeś mnie jeszcze z nią - zwróciła się do mnie brunetka uśmiechając lekko. Odłożyła kubek kawy i oparła się o czarny blat. Angel spojrzała na mnie wyczekująco.
-To jest Barbara. Ona jest.. ymm.. - starałem się znaleźdz odpowiednie słowo.
-Jestem dziewczyną Nialla - uśmiechnęła szeroko do An. Ale zaraz! Co ona powiedziała?!
-Angel. Znajoma Horana ze szkoły - podała Barbarze rękę gdy zobaczyła że zawisła między nimi. I wróciliśmy do punktu wyjścia z mówieniem do mnie po imieniu.
-Miło mi. Kawy? - spytała brunetka stając przy ekspresie.
-Nie dziękuje. Muszę już iść. Miło było cię poznać - uśmiechnęła się sztucznie do mojej 'dziewczyny'.
-Oh. Do zobaczenia Angel - pomachała jej. An szybkim krokiem podeszła do drzwi. Wciągnęła swoje buty i przekroczyła próg mojego domu. Pobiegłem za nią mimo wołania Barbary.
-Angel! Zaczekaj! - odwróciła się w moją stronę - Odwiozę cię..
-Nie trzeba przejdę się - mruknęła i znów zaczęła iść po chodniku.
-Jest 7:48 nie zdążysz w ten sposób na lekcje..
-Kto powiedział że zamierzam iść do szkoły, co?! - warknęła w moją stronę nie zatrzymując się.
-An ona nie jest moją dziewczyną.. - złapałem ją za ramię. Próbowała mi się wyrwać.
-Co mnie to obchodzi! - odepchnęła mnie.
-To czemu się wkurzasz? - mój głos był spokojny ale serce waliło mi niemiłosiernie.
-Bo mi nic nie powiedziałeś! Jak to musiało wyglądać z jej perspektywy! Obca dziewczyna nocująca z tobą w pokoju!
-Jak już ci mówiłem Barbara nie jest moją dziewczyną.
-Jak to? Przecież powiedziała...
-To wszystko wymyślili moi rodzice.. - westchnąłem. Angel patrzyła na mnie z pytającą miną - Chcą mieć swój własny, idealnie poukładany światek.. Idealny dom, idealny synek ale oczywiście synek musi mieć też idealną dziewczynę. Barbara to córką znajomych moich rodziców. Wyjechali na urlop a moi wymyślili żeby zamieszkała u nas żebyśmy się zbliżyli do siebie.
-Fascynujące. Muszę lecieć... - mruknęła i zaczęła się oddalać.
-An! - przystanęła. Odwróciła się i zaczęła biec w moją stronę.
-Nie nazywaj mnie AN! - krzyknęła. Złapałem ją w tali i zacząłem prowadzić w stronę samochodu.
-Proszę uspokój się.. - pomogłem wsiąść jej do samochodu.
-Zostaw mnie i idz do Barbary.. - fuknęła chcąc wyjść z samochodu. Jęknąłem wsiadając od strony kierowcy.
-To nie jest moje dziewczyna! - odjechałem z pod domu i skierowałem się do szkoły. Spojrzałem na nią z uśmiechem na ustach - Czy ty jesteś zazdrosna?
-Nie! Po prostu wkurzona... - fuknęła. Wywróciłem oczami.
-Jasne... - mrugnąłem do niej. Zmrużyła oczy. Jechaliśmy cały czas w ciszy. Ledwo zatrzymałem się pod szkołą a wybiegła z mojego samochodu. Westchnąłem i patrzyłem jak się oddala.
***Angel***
Skierowałam się do swojej szafki. Nerwowym ruchem wykręciłem numer w skrytce. Otworzyłam ją i wyjęłam czarną bluzę, wciągnęłam ją przez głowę i poprawiłam włosy. Na dnie szafeczki znalazłam paczuszkę papierosów. Zatrzasnęłam skrytkę i zaczęłam iść w miejsce moje i Lou oraz Zazy. Otworzyłam tylne drzwi od szkoły i wyszłam na jej teren. Usiadłam na schodkach i próbowałam odpalić papierosa. Zapalniczka nie działała więc rzuciłam nią w krzaki które rosły przede mną. Pojedyncze łzy spłynęły po moim policzku. Co ja sobie myślałam? Że jak się upije to wieczór w którym Brad chciał mnie zgwałcić zniknie jak za ruchem czarodziejskiej różdżki?! I jeszcze Niall.. z Barbarą. Nie wiem co się ze mną dzieje.. czy ja, ja się chyba... nie mogłam zacząć do niego coś czuć. Nie mogłam! Ale mimo wszystko poczułam ukucie w sercu gdy zobaczyłam Barbare, jaka ona jest piękna i .. idealna. Co za ironia. Akurat pasuje do światka Horana. A ja? Dziewczyna bez matki z problemami. I do tego alkoholiczka. Chciałam śmiać się z własnej głupoty. Wyciągnęłam z dżinsów komórkę. 103 nieodebrane połączenia. Od Louis'a, Zayn'a i Eleanor.. Telefon zaczął nagle dzwonić.
-Halo? - odebrałam wycierając mokre policzki.
-Angel! Żyjesz? Nic ci nie jest? Gdzie jesteś?? - Louis zadawał setki pytań.
-Wszystko okej. Jestem w szkole.
-Mała już tam jadę... płakałaś?
-Powiedziałam do ciebie jedno zdanie a ty już wiesz że płakałam? - spytałam z cieniem uśmiechu w głosie.
-A ile się znamy?
-Dość długo..
-No właśnie. Za dosłownie 2 minuty jestem.
-A masz zapalniczkę? - spytałam spoglądając na krzaki w których zniknęła moja.
-Tak, jesteś za szkołą, prawda? - słyszałam jak wysiada z samochodu i zatrzaskuje drzwi od niego. Po chwili wielkie drzwi się otwierają i widzę Lou chowającego komórkę do kieszeni kurtki.
-Hej Tommo - uśmiechnęłam się leciutko.
-Angel tak się cieszę że nic ci nie jest - przytulił się do mnie.
-Mogę cię o coś spytać? - patrzyłam w jego niebieskie oczy.
-Jasne Mała..
-Czemu ty i Zayn tak mnie chronicie, martwicie się o mnie i tak dalej?
-Jesteś dla mnie jak siostra.. - usiadł obok mnie na schodach.
-A co do Zazy to gdzie on jest?
-Pakuje twoje rzeczy.. - odparł spokojnie Louis.
-Słucham? - spojrzałam na niego wielkimi oczami.
-Pakuje twoje ciuchy, rzeczy i tak dalej..
-Ale po co?
-Wyjeżdzasz do Bradford.. - powiedział Tomlinson spoglądając na mnie.
-Dlaczego? Przecież powiedzieliście że Brad już nam nie zagraża..
-No tak - westchnął głęboko - ale wczoraj w klubie widzieliśmy kilku z jego ludzi. Dlatego kazaliśmy Horan'owi cię z tam tąd zabrać.
-On mi nie odpuści prawda? Nam.. musimy oddać mu dług..
-Tak.. - pokiwał głową - Dlatego jedziesz do Bradford. Zayn ma tam jakiś dom i tam zamieszkasz na jakiś czas.
-Sama? - spytałam cicho.
-No co ty! Nigdy nie zostawilibyśmy cię samej. Zayn z tobą będzie a ja przyjadę za jakiś czas..
-Ale jutro jest ślub mojego taty... - palnęłam się otwartą dłonią w czoło.
-Myślałem że nie zamierzasz iść..
-Nie zamierzałam. Ale wypadałoby poza tym obiecałam Colin'owi... - zrobiłam kwaśną minę - Pójdziecie ze mną?
-No dobrze.. - uśmiechnął się lekko.
-Dziękuje.. Idziemy na lekcje? - spytałam podnosząc się.
-Nie. Jedziemy do domu wybrać jakiś strój dla ciebie póki jeszcze Zayn nie spakuje go - Roześmiałam się. Weszliśmy do szkoły i akurat zadzwonił dzwonek. Gdy szłam przez korytarz czułam na sobie spojrzenia większości uczniów.
-Ale ona wygląda... pewnie płakała, kto by pomyślał że Black płacze - usłyszałam śmiech jakiegoś chłopaka za sobą. Odwróciłam się i zaczęłam iść w jego kierunku. Przerażony zaczął się cofać. Dobiegłam do niego i rzuciłam się z pięściami. Pod moją siłą przewrócił się a ja siedziałam na nim i go biłam.
-Coś ci się kurwa nie podoba?! - poczułam czyjeś ręce odciągające mnie od chłopaka. Próbowałam się wyrwać żeby jeszcze dołożyć tamtemu.
-Angel zostaw go do cholery! - syknął mi do ucha Louis. Szarpałam się jeszcze przez chwilę dopóki nie zobaczyłam nauczyciela przepychającego się między uczniami w moim kierunku. Lou złapał mnie za rękę w okolicy łokcia i pociągnął w stronę wyjścia ze szkoły - Masz świadomość że zachowujesz się jak dziecko? - spytał gdy wsiedliśmy do samochodu.
-Nie pozwolę się nikomu obrażać! - fuknęłam odwracając się do okna.
-Mała wiem, wiem.. rozumiem ale..
-Proszę cię! - zaśmiałam się.
-Okej ale zacznij nad sobą panować..
-Przecież wiesz że nie dam rady...
-Oczywiście że wiem! - uśmiechnął się. Jechaliśmy do domu Zayn'a omawiając mój wyjazd jakby to były wakacje. Choć według Lou to mam tam odpocząć. Zatrzymał auto i wysiedliśmy kierując się do drzwi. Stanęłam w kuchni i słyszałam jak Zayn krząta się w innym pokoju. Usłyszeliśmy z Lou dźwięk tłuczonego szkła. Wymieniłam z Tommo zdziwione spojrzenie i popędziłam za trzaskiem. Wpadłam do mojej sypialni i ujrzałam Zazę klęczącego na podłodze.
-Zayn! Co się stało??? - podbiegłam do niego.
-Zbiłem ramkę ze zdjęciem - wzruszył ramionami - Przepraszam..
-Nie ma za co.. ważne że zdjęcie całe - mój wzrok zatrzymał się na kilku walizkach stojących przy ścianie.
-Louis ci chyba mówił że jedziesz ze mną do...
-Tak, mówił. Ale jutro jest ślub taty. I idziecie ze mną. Więc mam nadzieje że nie spakowałeś mojej czarnej sukienki..
-Ymm sukienek nie ruszałem..
-Przecież mam tylko kilka.. Nie całą szafę!
Cały dzień wybierałam w co się ubiorę na jutrzejsze wesele. Kazałam Lou i Zayn'owi założyć jutro co najmniej koszulę. Wyszłam z łazienki po prysznicu przebrana w piżamę a na łóżku siedział Malik.
-Ostatni raz tutaj śpisz.. - uśmiechnął się lekko.
-To co? Nie wrócę już tutaj? - trochę mnie to jednak zdziwiło.
-Nie wiem czy nie sprzedam tego domu i nie kupie jakiegoś większego, no i gdzieś gdzie nas na razie nie znajdą.. - zaczął bawić się rogiem kołdry.
-O. No to.. fajnie - usiadłam obok niego na pościeli.
-Okej Angel.. Teraz lulu bo musimy w marę rano wyjechać żeby się nie spóźnić na ślub - popchnął mnie na łóżku zmuszając do położenia się. A po chwili przykrył mnie kołdrą - Dobranoc Mała - cmoknął mnie w czoło i opuścił mój pokój. Zaraz. Cmoknął mnie w czoło?