niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 7

Pytanie za 100 punktów. Najgorsza kara za świetną zabawę na imprezie? Kac morderca nie ma serca.. Zwlekłam się z łóżka i wyszłam z pokoju. W głowie miałam 1000 co najmniej krasnoludków w chodakach. Weszłam do salonu i rozglądając się dokoła próbowałam ocenić ilość szkód i czas na posprzątanie tego syfu. Na podłodze pod moimi nogami leżał jakiś chłopak, parę metrów dalej kolejny spał mi na dywanie. Na kanapie za to spał Louis. Po chwili zastanowiło mnie gdzie Eleanor. No bo przecież Lou był wczoraj zalany w 3 dupy i nie mógł jej odwieźdz. Może jest w którymś pokoju gościnnym? Nie wiem później sprawdzę. Szurając nogami skierowałam się do kuchni. Szturchałam nogą każdego chłopaka który spał na podłodze i kazałam mu już iść. Z ociąganiem wszyscy opuścili dom. Byłam przy drzwiach do kuchni kiedy potknęłam i poleciałam jak długa zwalając przy okazji ze stolika kilka szklanek. Huk był niemiłosierny. Leżałam na podłodze i trzymałam się za głowę. Lou wręcz podskoczył na kanapie.
 -Angel ja cię chyba zabije.. - powiedział Louis mordując mnie spojrzeniem - Mam kaca jak stąd do kosmosu a ty jeszcze...
-Cicho bo obudzisz krasnoludki w mojej głowie.. mają bardzo ciężkie buty.. i stukają.. chyba stepują.. - powiedziałam zakrywając uszy jakby miało to pomóc. Tommo zaśmiał się cicho.
-Kara za grzechy.. - pokręcił z politowaniem głową.
-Ciebie też to dopadnie, zobaczysz! - powiedziałam nadal nie wstając z podłogi. Usłyszałam stukot szpilek na podłodze. A na kacu był on 5 razy głośniejszy. Przekręciłam trochę głowę i zobaczyłam Eleanor - Dziewczyną zdejmij te buty! - Louis podał mi rękę i podniosłam się z drewnianych paneli.  Spojrzała na mnie zdziwiona ale po chwili zdjęła te potworne buty. Podeszła do Lou i się do niego przytuliła. Weszłam do kuchni, żeby się dostać do lodówki musiałam pójść na około "wysepki". W połowie drogi znów padłam na podłogę. Na zimną podłogę o jak fajnie... Usiadłam po turecku i spojrzałam o co się potknęłam. Chłopak leżał twarzą do białych kafelków. Dziwne że nie obudziło go to że się o niego wywaliłam. Złapałam go za blond włosy do góry żeby zobaczyć twarzy. Zrobiłam wielkie oczy i ze zdziwienia puściłam jego włosy a on przywalił twarzą o podłogę.
-No kurwa! - wydarł się Niall. Podniósł się do pozycji siedzącej i złapał za nos. Podniósł na mnie oczy i po chwili jego złość gdzieś odpłynęła.
-Sorry ! - powiedziałam powoli wstając z podłogi.
-Nic się nie stało..
-Nie?
-Nie.
-A to spoko - wyjęłam z lodówki wodę i przyssałam się do butelki - Mam kaca mordercę.. - westchnęłam po między łykami zimnej wody. Zerknęłam na Horana - Ty chyba też zaszalałeś skoro spałeś na podłodze w kuchni.. - usiadłam na blacie i patrzyłam na niego.
-Trochę.. trochę za dużo wypiłem.. - zaśmiałam się.

W niedziele wieczorem pojechaliśmy na wyścigi. Zayn miał się dzisiaj ścigać. Wpadłam do czerwonego samochodu Louis'a i usiadłam na miejscu pasażera. Spojrzałam w lusterko żeby zobaczyć czy nie rozmazałam makijażu a w odbiciu zobaczyłam...
-Eleanor co ty tu robisz? - nie powiem byłam zdziwiona jak nie wiem.. Zawsze się umawialiśmy z chłopakami że nikogo nie zabieramy!
-Lou powiedział że mnie zabierze i wytłumaczy o co chodzi - mówiła szeroko uśmiechnięta i podekscytowana El. Spojrzałam na Louis'a który uparcie nie zwracał uwagi na mój wzrok nawet na moją obecność. Wkurzona oparłam się o fotel i zapatrzyłam o rozmazujący się widok za oknem.  Dojechaliśmy na miejsce po 30 minutach. I to co zwykle, wyścig, Zayn wygrał.. itd..
-Angel chodź jedziemy na Imprezę! - Eleanor objęła mnie ramieniem a Louis czekał aż wsiądę do samochodu.
-Nie chce mi się dzisiaj bawić.. - powiedziałam i tym samym zdziwiłam całe moje towarzystwo - Na serio..
-To może Zayn cię odwiezie? - zaproponował Lou.
-Nie. Jedzcie ja sobie jakoś poradzę - uśmiechnęłam się lekko - Pojadę do ciebie okej? - spytałam Tommo. Ten tylko skinął głową i wsiadł z Calder do samochodu. Dwa samochody po chwili odjechały a ja zostałam sama w tłumie ludzi. Zaczęłam kombinować jak wrócić do domu. Cholera mogłam się zgodzić żeby Malik mnie odwiózł bo do domu Lou jest stąd ponad pół godziny drogi. No ale po imprezie i po tym jak go zobaczyłam z Perrie olewa mnie.
Rozglądałam się za możliwym środkiem transportu. Czemu ja sobie jeszcze prawka nie zrobiłam? Utrzymujemy się z chłopakami z wyścigów a nawet nie mogę prowadzić!
-Angel a gdzie twoje towarzystwo? - odwróciłam się i zobaczyłam śmiejącego się Josh'a. Westchnęłam.
-Trzymaj się swoich interesów jasne? - spytałam znów odwracając się do niego plecami.
-Może cie podwieźdz? Bo chyba nie piechotę to słaby pomysł.. - zaśmiał się. Miałam ochotę go udusić! Ale musiałam rozważyć powrót z chłopakiem którego chce zabić a po ciemku na piechotę. Przeważyło to że w butach na obcasie za daleko nie pójdę. Powywalam te cholerstwa z szafy - To jak będzie? - pokręciłam ze zrezygnowaniem głową.
-Okej - Devine ruszył w stronę niebieskiego sportowego samochodu. Poszłam za nim. Otworzył drzwi od samochodu i zaprosił mnie gestem ręki. Usiadłam na miejscu pasażera. Obok mnie usiadł Josh. I odjechaliśmy z piskiem opon. Patrzyłam się na to co jeszcze było widać za oknem.
-No to gdzie Zayn i Louis? - spytał zerkając na mnie.
-Pojechali na imprezę - nie odrywałam wzroku od szyby.
-I cię zostawili?
-Nie. Po prostu nie mam dziś ochoty na zabawę.
Po jakimś czasie Josh zatrzymał samochód pod domem Louis'a.
-Dzięki za podwózkę - powiedziałam powoli wysiadając z samochodu.
-Nie zaprosisz mnie?
-Nie - trzasnęłam drzwiami i udałam się do drzwi. Przekroczyłam cały dom i zamknęłam się w swoim pokoju. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej. 0:37. Trochę późno. Nastawiłam budzik na 6:00. Mam nadzieje że się obudzę. Zmieniłam czarną bluzeczkę bez ramionczek na luźniejszą koszulkę do spania i ściągnęłam dżinsy. W mojej prowizorycznej "piżamie" położyłam się do łóżka. Nie musiałam czekać długo żeby zasnąć.

-Wyłącz się... - mruknęłam do krzyczącego budzika. Otworzyłam prawe oko i spojrzałam na szafeczkę. 6:01. Czas podnieść tyłek.. Poszłam powolnym krokiem do łazienki i zamknęłam się w prysznicu. Gorąca woda lała się strumieniami co było wspaniałe.. Parę minut później wyszłam do pokoju owinięta ręcznikiem i zajrzałam do szafy. Przewinęłam kilka bluzek na wieszakach i wyjęłam czarną bluzkę, dżinsy oraz skórzaną kurtkę. Przebrałam się szybko i wyszłam z pokoju. Poszłam korytarzem i zastukałam do drzwi pokoju Lou. Jak zwykle cisza. Pewnie odsypia wczorajszy melanż.. Weszłam do pokoju. Tommo spał a z nim wtulona w jego plecy Eleanor. W ogóle co ona tu robi? On nigdy nie wiązał się na dłużej niż na jeden wieczór by zaliczyć.. Podeszłam do łóżka i szturchnęłam bruneta w ramię. Zaczął coś mruczeć.
-Lou.. Loueh.. proszę cię! - mój ton był już błagalny. Nienawidzę tego że jestem uzależniona od Louis'a i Zayn'a żeby gdziekolwiek dojechać a jeszcze oboje mieszkają na odludziach.. Zamiast Lou zaczęła się budzić El. Widocznie piła mniej od mojego przyjaciela.
-Ym hej Angel.. - uśmiechnęła się przeciągając. Miała na sobie koszulkę w paski Louis'a i bieliznę. Tylko. Zerknęła na zegarek - Lou obudz się.. - ten od razu gdy tylko ją usłyszał otworzył oczy. No nie wierzę! - Odwieziesz nas?
-Tak jasne - zaczął się podnosić z łóżka.
-To ja zrobię śniadanie... - Eleanor też wstała i pobiegła do kuchni. Lou wolnym krokiem poszedł do łazienki. A ja poszłam za nim.
-Od kiedy jest Eleanor nie jestem już potrzebna do robienia śniadanie co nie? - spytałam opierając się ramieniem o framugę.
-Przy najmniej nie trzeba jej o to błagać - zaśmiał się - wyjdź chciałbym się naszykować.
-Wstydzisz się mnie? - spytałam szczerząc się do niego.
-Wypad - zamknął mi przed nosem drzwi.
Po zjedzonym śniadaniu pojechaliśmy całą grupą do szkoły. Tam spotkaliśmy już Zayn'a. Stał przed szkołą oparty o swój samochód. Wysiadłam i podeszłam do niego.
-Co tam?
-Nic.
-Żeś się wysilił z tą odpowiedzią.. - powiedziałam stając obok niego - Czy ty mnie unikasz przez to że weszłam ci do sypialni gdy byłeś z Perrie? Jeżeli tak to naprawdę sorry.. nie wiedziałam co wy tam robiliście..
-Nie o to chodzi..
-To o co?
-O nic.. - zapatrzył się w ziemie
-No to chociaż zgoda? No proszę jesteśmy przyjaciół mi nie możemy się unikać.. - przechyliłam Głowę i spojrzałam na niego.
-Jasne  - uśmiechnął się lekko. Zarzuciłam mu ręce na szyje i przytuliłam.
-Wielu chłopaków chciałoby być na twoim miejscu Zayn - puściłam Malika i spojrzałam za siebie. Styles stał szeroko uśmiechnięty patrząc się na nas.
-Ty pewnie też co? - zaśmiałam się.
-Jak każdy - uśmiechnął się cwaniacko. Pokręciłam głową ze śmiechem i ruszyłam w stronę budynku szkoły.

***
Bardzo przepraszam że dopiero teraz ale w ogóle nie mam czasu na pisanie! No wiecie święta. 
Chyba nie wyszedł najgorzej :) 
Dostaję czasami komentarze że moje opowiadanie jest "jak w filmach" i chciałam wiedzieć czy to dobrze czy źle? Bo jak coś to mogę zmienić sposób pisania tylko powiedzcie co konkretnie :) 
Dziękuje mojemu pierwszemu obserwatorowi Natali :) I też osobą które czytają i komentuja moje dzieło c; 
Życzę Wam Wesołych Świąt ! Żebyście dostali wszystko o czym marzycie :) 

3 komentarze:

  1. Kochana, ten komentarz " jak na filmach " jest mój ! :D i wiedz, że to jest świetne określenie :D chodzi o to , że ciągle jest jakaś akcja :D podoba mi się ^^ nie zmieniaj stylu pisania, błagam ! Uwielbiam cie i dodam do obserwatorów ;) weny życzę ! :*

    Zapraszam również do mnie, jak możesz to zajrzyj bo zależy mi na twojej opinii :) midnight-memories-story-of-us.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcę Cię obserwować ale nie wiem jak xD powiesz jak po kolei ? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. boże no super :o
    szkoda że tak wyszło z Zaynem ale najważniejsze że już wszystko okej :D
    czekam na nexta xx

    OdpowiedzUsuń